Bliżej nieba i turystów
Kościół, trzy sklepy, fantastyczna panorama, powstające pensjonaty i wyciąg narciarski – Czerwienne ma 9 km długości i wielkie perspektywy.
![]() |
Widok z Czerwiennego fot. Józef Figura, arch. www.tygodnikpodhalanski.pl |
Wieś widać z daleka głównie dzięki świątyni na Bachledówce. Powstała ona na miejscu prywatnej posiadłości. Jej właścicielka, Helena Kowieska-Jarząbek, podczas wojny działająca w konspiracji, ukryła u siebie partyzancką radiostację. Podczas rewizji gestapo złożyła ślubowanie, że jeśli nie wpadnie – przekaże posesję zakonowi.
I rzeczywiście, hitlerowcy nie znaleźli nic, mimo że zajrzeli także do niemal wszystkich uli. Ominęli tylko jeden – ten, w którym był ukryty nadajnik. Po wojnie właścicielka przekazała swój majątek paulinom.
To miejsce urzeka pięknem. Stojąc obok nowego kościoła ma się wrażenie, że jego wieża dotyka nieba, a fantastyczna panorama na Tatry, Podhale, Gorce i Pieniny rozciąga się u stóp. Do tego dochodzi niezwykła cisza – stąd trudno się dziwić, że miejsce to ukochał prymas Stefan Wyszyński, często bywał tu też krakowski biskup Karol Wojtyła.
Teraz też coraz więcej autokarowych pielgrzymek, jadąc z Krzeptówek do Ludźmierza, wybiera drogę przez Czerwienne. Wąską szosą wdrapują się pod górę, by dać ludziom odrobinę spokoju. Bywa, że w wakacje zajeżdża tu nawet dziesięć autokarów dziennie stąd też wszyscy niecierpliwie czekają na wykończenie drogi. Co prawda już udało się wytyczyć i utwierdzić miejsce na jej poszerzenie, ale asfalt będzie może w przyszłym roku.
– To piękne miejsce, choć świątynia jako kościół parafialny położona jest trochę niefortunnie, bo z dala od wsi. Ludzie mają daleko, jest to szczególnie uciążliwe dla starszych. Ale i tak w porównaniu z innymi parafiami mamy ogromną frekwencję – ze statystyk wynika, że w niedzielę przychodzi na Msze św. aż 80 procent parafian! – podkreśla proboszcz o. Ryszard Kowalski.
Przykościelny ośrodek służy często za miejsce rekolekcji i dla paulinów, i dla innych księży. Przyjeżdżają tu też dzieci pierwszokomunijne, by przygotować się lepiej do czekających je uroczystości. Na Bachledówce jest chyba jeden z najpiękniej położonych w Polsce cmentarzy. Niektórzy odwiedzający, spoglądając na Tatry z leśnej polanki, chcieliby zostać tu na zawsze.
Zjeżdżając drogą w stronę wsi, widać powstające pensjonaty – właściciele dostrzegli, że na uroku tego miejsca musi dać się zarobić. Podobnie myśli Jacek Kaczmarczyk, jeden ze współwłaścicieli pierwszego wyciągu w Czerwiennym.
Chyba tylko jemu odpowiada, że śnieg jeszcze nie spadł – zdążą z pracami przed nadejściem prawdziwej zimy. – Przecież to piękne miejsce – są widoki, dojazd i ciekawa trasa. Jestem przekonany, że narciarze dopiszą, zresztą to też wielka szansa dla całej wsi.
Orczykowy wyciąg ma 620 metrów długości, 100 metrów różnicy poziomów i trasę o średnim stopniu trudności. W ciągu godziny na szczyt może wyjechać 800 osób. Parking jest na górze, przy samej drodze dojazdowej. – Pierwszy zjazd dajemy za darmo – żartują inwestorzy.
Tym razem pomysłodawcy nie mieli problemów z pozyskaniem gruntów pod trasę. Odpadła konieczność zawierania umów z dziesiątkami właścicieli, gdyż cały teren należy do jednej osoby. W minionym tygodniu udało się podłączyć prąd do wyciągu, w gotowości czekają armatki śnieżne i ratrak – jeszcze tylko odrobina mrozu i białe szaleństwo zapanuje także w Czerwiennem.
We wsi są tylko trzy sklepy spożywcze, choć jest też pizzeria i kawiarnia. Jak niemal wszędzie na Podhalu, młodzi wyjeżdżają za pracą albo do Zakopanego i Nowego Targu, albo za granicę.