Miały być narty w Beskidach, bo Asia się właśnie oskiturowała, ale pogoda rozdała karty po swojemu. W efekcie były rowery (a ściśle - rower i hulajnoga) w troglodyckim klimacie.
Tym razem wybraliśmy się w Pasmo Smoleńsko - Niegowonickie i Dolinki Podkrakowskie. W pasemku ruch jak latem, bo po okolicy biegali uczestnicy zimowego Rajdu Czterech Żywiołów, a między nimi Żwirek. Spotkaliśmy nawet narciarzy z biegówkami i (poza rajdem) dwóch cyklistów - sakwiarzy.
Pierwotnie wycieczka miała się zakończyć w dolinie Rudawy, ale awaria napędu w moim rzęchu sprawiła, że dotarliśmy tylko do Wolbromia.
Tu jest garść opisanych obrazków z tej wycieczki. Zdjęcia są tylko moje, ale opisy i komentarze do nich - wspólne. Powstawały w interakcji, więc chwilami trochę odbiegają od "głównej linii narracji"

.
Jak zwykle, po "○" jest tekst Aśki, a po "●" - mój.