Zawoja – Polica – Zawoja
Celem wycieczki jest przejechanie fragmentu Pasma Policy – masywu górskiego okalającego Zawoję od południowego wschodu. Wspinać się będziemy na stosunkowo spore wysokości – Polica – najwyższy szczyt pasma, ma wysokość 1369 m n.p.m. Wycieczka powinna zadowolić zwłaszcza osoby dobrze jeżdżące na góralu, o większych umiejętnościach technicznych. Stosunkowo duża część trasy przebiegająca drogami utwardzonymi bynajmniej nie wskazuje na jej łatwość. Przyda się amortyzator/-y.
Babia Góra – „Królowa Beskidów” – której wierzchołek, zwany Diablakiem (1725 m n.p.m.), góruje ponad innymi szczytami beskidzkimi, jest najwyższym pasmem górskim w polskich Karpatach, poza Tatrami. Te cechy położenia i wyjątkowe warunki środowiska przyrodniczego Babiej Góry od wieków zwracały na nią uwagę. Już w XV wieku pierwszą pisemną wzmiankę o Karpatach i Babiej Górze zamieszcza Jan Długosz w swym dziele Historia Polonica pisanym w latach 1455-1480.
Gmina Zawoja położona jest w dolinie potoku Skawica, pomiędzy pasmami górskimi: Jałowieckim (na północy), Policy (na południu i pd.-wsch) i największym z nich, Pasmem Babiej Góry (od pd.-zach.) z kulminującym szczytem Diablaka (1725 m n.p.m.) – najwyższego szczytu Beskidów Zachodnich. W skład Gminy wchodzą dwie miejscowości: Skawica i Zawoja (największa wieś w Polsce). Rozciągają się one (jak wspomniano) wzdłuż doliny rzeki Skawicy, biorącej swój początek pod Babią Górą. Jednak liczne przysiółki (ponad 100) Zawoi porozrzucane są po zboczach pasm górskich okalających gminę.
Teren ówczesnej gminy Zawoja, wraz z masywem Babiej Góry, jest jednym z najwcześniej poznanych rejonów Beskidów. Już w 1906 roku powstało na Markowych Szczawinach pierwsze górskie (i całoroczne!) schronisko turystyczne w Beskidach Zachodnich. Od dawien dawna Babia Góra wzbudzała zainteresowanie wielu badaczy, z najznamienitszych goszczących w tym rejonie wspomnieć należy Stanisława Staszica, Walerego Goetla, czy Wincentego Pola.
Zawoja, wieś o wybitnych cechach turystycznych – rozciągnięta na długości około 15 km wzdłuż doliny Skawicy (lewy dopływ Skawy) i jej górnych dopływów: Jałowca, Jaworzyny i Wełczówki – jest położona na wysokości od 480 m n.p.m. (na granicy ze wsią Skawica), do około 840 m n.p.m. (na stokach i grzbietach pasm górskich grupy babiogórskiej). Zawoja Centrum leży na wysokości około 530 – 540 m n.p.m.
dojazd: | samochodem lub autobusem do Zawoi |
schroniska: | Hala Krupowa |
sklepy: | Zawoja, Skawica |
charakterystyka: | długość trasy [km] – 48,0 km (w tym 23 km asfaltu – 48%)
suma podjazdów [m] – 1109 m czas jazdy – 4h 15m przybliżony czas trwania wycieczki (z odpoczynkami) – 7h |
modyfikacje: | PODJAZD NA HALĘ KRUPOWĄ (krócej, łatwo). Zamiast podjeżdżać przez górę Jawor, możemy wybrać łatwiejszy wariant, niebieskim szlakiem ze Skawicy Górnej. Znaczna część podjazdu prowadzi drogą asfaltową do przysiółka Sucha Góra. |
Opis trasy
0,0 km / 0:00
Zawoja Centrum. Kościół. Rozpoczynamy tu wycieczkę, jadąc w stronę miejscowości Skawica oraz Makowa Podhalańskiego. Asfaltowa droga prowadzi nas doliną potoku Skawica, wypływającego spod masywu Babiej Góry. Cały czas jedziemy nieznacznie w dół, rzeczkę mając po lewej stronie. 5,5 km dalej, już w Skawicy, spotykamy drogę do przysiółka Sucha Góra. Drogą tą prowadzi niebieski szlak do schroniska na Hali Krupowej, jak również łatwiejsza wersja naszej wycieczki. Możemy bowiem już tutaj skręcić w stronę schroniska, podjazd jest łatwiejszy i przede wszystkim krótszy, od proponowanej wspinaczki żółtym szlakiem, przez Jawor.
8,7 km / 0:15
Opuszczamy tu główną drogę (o numerze 957), rozpoczynając podjazd wzdłuż potoku Roztoka. Aby jednak niepotrzebnie nie koncentrować się na szukaniu właściwego zjazdu proponuję dojechać aż do dużego, betonowego mostu nad Skawicą, tam zawrócić i po kilkudziesięciu metrach skręcić w pierwszą asfaltową drogę, odchodzącą w lewo (na południe). Podjeżdżamy stąd, stopniowo coraz bardziej stromo, w stronę przysiółka Limów. Po niecałych 2 km docieramy do przydrożnego krzyża, skąd rozpoczyna się już zjazd. W czasie zjazdu trzeba jednak wypatrywać znaków żółtego szlaku, który przecina naszą drogę. Inna sprawa, iż nie jest łatwo je dostrzec, można jednak dojechać aż do…
11,8 km / 0:33
Przystanku komunikacji miejskiej i sklepu, gdzie szlak (poprowadzony wzdłuż drogi) jest już bardziej widoczny. Skręcamy tu w lewo, w kamienistą drogę, znów prowadzącą do góry. Niebawem przecinamy asfaltową drogę, którą jechaliśmy przed momentem. Początek niestety nie napawa optymizmem, trakt którym drwale prowadzą zrywkę drewna „na smyka” jest naprawdę dość trudny do podjazdu. Konsekwentnie jadąc w górę główną drogą używaną przez drwali, „gubimy” żółty szlak, ale dzięki temu nie musimy niepotrzebnie wspinać się na Jawor (857 m n.p.m.). Po około 2 km mozolnego podjazdu / podejścia wreszcie zaczyna się zjazd, prowadzący na początku skrajem lasu, gdzie otwiera się piękny widok na Pasmo Polic – od lewej: Naroże (1063 m n.p.m.), Urwanica (1108 m n.p.m.), Okrąglica (1239 m n.p.m.), wreszcie Polica (1369 m n.p.m.).
16,8 km / 1:20
Zjechaliśmy do przysiółka Michałki – Kaczmarczyki, stąd – dalej nieodmiennie żółtym szlakiem, znów mozolnie pniemy się pod górę, jednak droga jest o niebo lepsza niż na wcześniejszym podjeździe, pod Jawor. W początkowym fragmencie jedziemy łatwym trawersem Naroża i Urwanicy. Momentami widzimy (wysoko w górze) szczyty Pasma Polic, pewnie z niechęcią myśląc, że jeszcze tyle podjazdu przed nami. Na dość sporym rozwidleniu kilku dróg wybieramy trakt wiodący w prawo. Stosunkowo łatwa droga niebawem się kończy i znów trzeba będzie się pomęczyć by zdobyć kolejne metry wysokości. Da tu się jednak – przy odrobinie samozaparcia i pary w płucach – jechać cały czas. Po ponad 4 km podjazdu (co powinno nam zająć około pół godziny) spotykamy wreszcie niebieski szlak. Prowadzi nim nieco łatwiejszy wariant podjazdu pod schronisko, przez Suchą Górę (wspomniano wcześniej). Według „pieszego” drogowskazu jeszcze 45 minut i schronisko nasze. My jednak postaramy się być tam nieco wcześniej. Jednak na najbliższym odcinku znów żadną miarą nie będzie dało się jechać, co poddaje pod wątpliwość, iż na Halę Kucałową uda nam się dotrzeć szybciej niż w trzy kwadranse. Na szczęście ten nieprzyjemny fragment nie jest zbyt długi a po wyjeździe z lasu będzie można się rozkoszować jazdą nawet powyżej 30 km/h. Na skrzyżowaniu szlaków skręcamy w lewo (na południe). Jeszcze moment wyśmienitej jazdy w dół i jesteśmy pod schroniskiem im. K. Sosnowskiego na Hali Krupowej.
Należy chwilę poświęcić na wyjaśnienie zawiłości nazw w okolicach schroniska: sam obiekt leży na tzw. Sidzińskich Pasionkach, południowej części Hali Kucałowej. Przełęcz znajdująca się około 200 metrów od schroniska, przy rozwidleniu szlaków (z drogowskazem) to Przełęcz Kucałowa, zaś właściwa Hala Krupowa znajduje się nieco dalej na południowy zachód, przy zielonym szlaku prowadzącym do Sidziny. Wracając do schroniska, pierwszy obiekt został tu zbudowany w 1935 roku i stał do października 1944 – został spalony przez Niemców w czasie wielkiej obławy na partyzantów w Paśmie Policy. Obecny budynek schroniska powstał w 1955 roku.
Bardzo miłe schronisko, sympatyczni właściciele, różne ciekawe imprezy (cykliczne pokazy przeźroczy, spotkania turystów górskich, itp.) – wszystko to powoduje, że naprawdę warto odwiedzić to miejsce. Wymęczeni ostatnimi podjazdami pewnie nie ruszymy się stąd w ciągu najbliższych kilkudziesięciu minut.
24,7 km / 2:35
Wreszcie ruszamy w dalszą drogę. Nie zajedziemy jednak daleko, bo 200 metrów dalej, na przełęczy, obok skrzyżowania szlaków, czeka nas obowiązkowy postój. Rozpościera się stąd bowiem jeden z ładniejszych widoków na naszej dzisiejszej wycieczce. Znajdujemy się właśnie na Przełęczy Kucałowej, w obniżeniu między Okrąglicą na wschodzie, a Jasną Górą, Złotą Grapą i wreszcie Policą na zachodzie. Popatrzmy najpierw na północ: całkiem z prawej, w najbliższej perspektywie widać Okrąglicę (w głównym grzbiecie pasma), zza niej wychyla się Jawor, na który nie tak dawno w pocie czoła się wspinaliśmy. Kolejnym szczytem widocznym stąd jest Obłak 869 m n.p.m., oddzielony od Jaworu doliną potoku Rotnia. Kolejna dolinka – Skawicy Sołtysiej (Skawiczanki) separuje Obłak od Szczurkowej Grapy (694 m n.p.m.). Za nimi widać poprzeczne obniżenie głównej doliny odwadniającej od północy masyw babiogórski – doliny Skawicy, zaś na następnym planie rysują się szczyty Pasma Jałowieckiego. Odwróćmy się teraz na południe: nieco z lewej widzimy Pasmo Podhalańskie (Żeleźnicy), całkiem z prawej widać fragment Jeziora Orawskiego, w środku rozległe obniżenie Podhala, zaś panoramę zamyka imponujący mur Tatr. Po nacieszeniu oczu dalekimi panoramkami zbieramy się do dalszej jazdy. Aż do końca terenowej części wycieczki poruszać się będziemy wzdłuż szlaku czerwonego – głównego szlaku beskidzkiego im. Kazimierza Sosnowskiego. Szlak ten prowadzi przez prawie wszystkie części Beskidów i polskich Bieszczadów, od Wołosatego nieopodal Ustrzyk Górnych w Bieszczadach aż po Ustroń w Beskidzie Śląskim. Początkowy fragment podjazdu (na Jasną Górę 1236 m n.p.m. i Złotą Grapę 1242 m n.p.m.) jest bardzo łatwy. Niejakie problemy mogą nas czekać za wiatrołomem – ostatni fragment podjazdu: korzenie, zwłaszcza śliskie plus spore nachylenie stoku są skuteczną barierą uniemożliwiającą dalsze podjeżdżanie. Nie narzekajmy jednak zbytnio, wszak pniemy się na najwyższy szczyt pasma, o wysokości dochodzącej do 1400 metrów nad poziom morza.
Blisko 2,5 km od schroniska, na szczycie Policy spotykamy niebieski szlak, rozpoczynający się tu, a prowadzący Pasmem Podhalańskim, aż do schroniska na Starych Wierchach, które znajduje się już w Gorcach. Szlak ten prowadzi na południe, my zaś obierzemy tu przeciwny kierunek: pojedziemy w prawo (północny zachód), cały czas w towarzystwie czerwonego szlaku, „głównego beskida”. Niestety zalesiony szczyt Policy nie sprzyja dalekim panoramkom, mało tego, poza drzewami nie widać stąd nic, mimo iż jest to najwyższy punkt na trasie naszej wycieczki.
Warto wspomnieć, że Polica i jej najbliższe okolice objęte są ochroną. Utworzono w tym miejscu Rezerwat „Na Policy” im. Zenona Klemensiewicza, wybitnego polskiego językoznawcy, który zginął tu 2 kwietnia 1969 r. w głośnej katastrofie samolotu AN-24 linii lotniczych „Lot”, lecącego z Warszawy do Krakowa. Śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi – razem 53 osoby. Mimo iż od wypadku minęło już ponad 30 lat, do tej pory jednoznacznie nie ustalono jego przyczyn. Pod uwagę brano różne możliwości: porwanie, sabotaż, zły stan zdrowia kapitana samolotu, błąd obsługi naziemnej z lotniska w Balicach, czy wreszcie fatalny stan urządzeń radarowych na podkrakowskim lotnisku, warto zauważyć iż radar służący do naprowadzania samolotów znajdujący się wówczas w Balicach (tzw. DECCA) nie był radarem lotniczym a… rybackim.
Czas jednak zebrać się w dalszą drogę. Na zjeździe tuż za Policą szlak nabiera wybitnie trialowej charakterystyki: wąska, pozarastana ścieżka, pełna kamieni i korzeni może sprawiać niejakie problemy po opadach deszczu. Nie bez znaczenia jest też możliwość spotkania niejednego pieszego turysty. Mimo że da się tu jechać prawie cały czas, bikerzy o mniejszych umiejętnościach technicznych lepiej zrobią prowadząc czasami rower. Jedno jest pewne, niezależnie od pogody, przejazd dostarczy nam niezapomnianych wrażeń. Niebawem zaczyna się niewielki podjazd, jednak na tyle pozarastany i kamienisty, że znów raczej nie będzie dało się jechać. Na szczęście odcinek ten jest bardzo krótki. Wreszcie docieramy do rozległej polany z interesującym widokiem na Babią Górę.
29,5 km / 3:15
Kiczorka 1298 m n.p.m. Nazwa jest prawidłowa, ale nikt jej nie używa; częściej Cyl Hali Śmietanowej lub Pięć Kopców. Spotkać się też można z określeniami Hala Śmietanowa lub nawet Hala „Maślana”. Otwiera się stąd ciekawy widok na Królową Beskidów, z kulminacjami Cyla, Diablaka, Gówniaka, Kępy i Sokolicy. Zjazd stąd – w początkowym fragmencie – przypomina nieco zmagania pod Policą, tzn. stromo, wąsko, kamienisto. Nie trwa to jednak długo, już po kilkudziesięciu metrach droga znacznie się rozszerza, znika większość kamieni, rozpoczyna się właśnie najlepszy i najciekawszy fragment naszej dzisiejszej wycieczki, to na co czekaliśmy, o czym marzyliśmy wspinając się na Policę. Przed nami zjazd na przełęcz Krowiarki. Zwolennicy jazdy po korzeniach i kamieniach zapewne pojadą środkiem drogi, pozostali mogą próbować szczęścia jadąc bokiem – po ściółce, mijając niekiedy drzewa na odległość ledwie kilku centymetrów. Czekać nas będą jeszcze dwa niewielkie podjazdy, o ile jednak pierwszy pokonamy bez żadnych problemów, prawie rozpędem, to drugi stawia już większe wymagania, na tyle, iż na odcinku około 100 metrów trzeba będzie zarzucić rower na ramię i „dawać z buta”. Później znów wyborna, rewelacyjna jazda prawie do samych Krowiarek. Z orientacją nie ma żadnych kłopotów, cały czas jedziemy główną, w zasadzie jedyną, drogą w dół oznakowaną czerwonymi znakami. Niestety ostatni fragment – około 150 metrów – jest oschodkowany, co wydatnie utrudnia, a nawet uniemożliwia jazdę na ostatnich kilkunastu metrach.
34,4 km / 3:55
Przełęcz Lipnicka jest nazywana również (a może nawet: przede wszystkim) Krowiarki, od polany znajdującej się nieopodal. Odcinek przez Krowiarki, ukończony w 1969 roku, stanowi także część planowanej kiedyś wielkiej szosy karpackiej. Ideę takiej szosy (która miała prowadzić z Ustronia do aż Żabiego w Czarnohorze – obecnie na terenie Ukrainy) wysunięto w latach międzywojennych, ale nie było dane jej wtedy zrealizować. Do pomysłu powrócono w latach sześćdziesiątych, oczywiście nie brano już pod uwagę terenów leżących poza granicami Polski. Na Przełęczy znajduje się pamiątkowa tablica poświęcona prof. Zenonowi Klemensiewiczowi. Krowiarki, zwłaszcza w weekendy, i przy dobrej pogodzie są oblegane przez tłumy niedzielnych turystów, którzy podjechawszy tu samochodem, chwalą się później iż byli aż pod samą Babią Górą. My na Krowiarkach kończymy terenową część wycieczki, pozostaje nam stąd, już asfaltem wrócić do Zawoi. 600 metrów dalej, po prawej stronie szosy możemy znaleźć niewielkie źródełko, gdzie możemy uzupełnić nasze bidony tudzież camelbaki. Na bardzo szybkim zjeździe, niektórzy znacznie przekraczają 80 km/h, co czasem budzi niekłamany podziw wśród kierowców, którzy na ciasnych zakrętach muszą zwalniać do kilkunastu kilometrów na godzinę.
48,0 km / 4:15
Wycieczkę kończymy nieopodal kościoła. Żegnamy już Zawoję, obiecując sobie w duchu, iż na pewno jeszcze wrócimy w ten uroczy skrawek polskich gór.