A na Dhaulagiri ciągle pada…
Pogoda nie rozpieszcza na Dhaulagiri (8167 m n.p.m.) Kingi Baranowskiej i Dodo Kopolda. Duze opady śniegu przerywane są krótkimi “oknami” dobrej pogody. Duże zagrożenie lawinowe nie sprzyja postępom w zdobywaniu kolejnych obozów. Poczytajcie sami…
5 października 2007
Zdecydowaliśmy się wczoraj zejść do bazy. Z prognozy wynika, że to załamanie również potrwa parę dni, a lepiej przeczekać je w BC niż wyżej.
4 października 2007
Wczoraj dotarliśmy do jedynki, w głębokim śniegu. Dziś wyszliśmy do dwójki ale w południe znów załamała się pogoda. Nie zdołaliśmy znależć miejsca na dwójkę, znów śnieży i widoczność jest na 10m. Cała grupa zawróciła – wyszliśmy w 9 osób. Nie jest bezpiecznie niestety. Nie wiemy ile potrwa to załamanie pogody :-(
1 października 2007
Dziś drugi dzień pogody, ale z góry wciąz spadają lawiny. Udało się zrobić pranie i małe porządki. Dziś będziemy się powoli szykować do wyjscia w górę. Założyliśmy też chorągiewki modlitewne w bazie by pogoda utrzymała się jak najdłużej. Nasz kucharz nabawił się lekkiej ślepoty śnieżnej, pieką i łzawią jego oczy, gdyż chodził bez okularów przez pół dnia.
30 września 2007
Pierwszy dzień bez opadu śniegu!! Aż na bezdechu sprawdzałam rano jaka jest pogoda, gdyż podejrzanie cicho było w nocy – nic nie dudniło o namiot… I tu pokazała się Dhaula w całej okazałości! Z mego namiotu zobaczyłam też Dhaula II, gdzie w tej chwili wspinają się moi znajomi z Polski, których serdecznie pozdrawiam :-)
29 września 2007
Dziś zawaliła się nasza kuchnia pod wpływem nagromadzonego na dachu śniegu. Wystarcz tylko noc, wieczorem odgarnialiśmy śnieg, by namiot nie wytrz tego ciężaru. Od 6 rano walczyłam z żywiołem. Potem udaliśmy się na lodowiec, gdzie wylądował helikopter i próbowaliśmy znaleźć pod śniegiem nasze rzeczy. Nadaremnie… Śniegu jest tak dużo, że to jak szukanie igły w stogu siana… Ale nie poddamy sie latwo!
28 września 2007
Przeczytałam już wszystkie książki jakie zabrałam na wyprawe (dwie). Mając w pamięci tegoroczną Nangę, gdzie nie zdążyłam nawet przeczytać nawet 40 stron – myślałam, że to w zupełności wystarczy. Oczywiście starzy wyjadacze powiedzą – ja to przesiedziałem w niepogodzie dużo więcej, co marudzisz! Dla mnie to faktycznie nowe doświadczenie, od przyjazdu nie przestaje padać ani na 5 min. Baza przypomina labirynt tuneli, pod warunkiem że się je stale odśnieża. Trzeba też uważać na śnieg zalegający na namiotach. Załamała się już mesa Francuzów i śnieg wpadł do środka. Istne pobojowisko!
26 września 2007
Mokry śnieg dudni cały czas w mój namiot.. Piszę teraz dziennik słuchając Stinga, a za chwilę kucharz zawoła nas na obiad serwując stek z jaka, frytki i surówkę… Robimy tunele między namiotami by dojść chociażby do toalety. Dziś ze 20 min przekopywałam się do namiotu prysznicowego by w końcu się umyć.
Dwie ekipy cały czas są w obozie I. Niedobrze. Nie mogą zejść do bazy bo teren poniżej jest bardzo lawiniasty, nie chcą ryzykować. Dhaula na razie bardzo nieprzystepna. Słyszę tylko huk lawin które z niej spadają.. Widzialam ją tylko pierwszego dnia, kiedy to pozwoliła nam rozbić bazę.
25 września 2007
Niestety trzeci dzień z rzędu śnieży, w bazie napadało ponad pół metra śniegu, w wyższych obozach dość niebezpiecznie, lecą lawiny. Moim i Dodo zajęciem jest głównie odkopywanie namiotów, by ciężki, mokry śnieg ich nie połamał…
* * *
Dhaulagiri (“Biała Góra”) – szczyt w Himalajach o wysokości 8167 m n.p.m. oddzielony od pobliskiej Annapurny głęboko wciętą doliną rzeki Kali Gandaki. Jest siódmym co do wysokości ośmiotysięcznikiem świata i do tej pory niezdobytym przez żadną Polkę. Obok Dhaulagiri do ośmiotysięczników, na których jeszcze nie było żadnej polskiej himalaistki, należą Kangchenjunga i Manaslu. Szczyt został zdobyty w 1960 roku przez wyprawę szwajcarską m.in. przez Kurta Diembergera, zaś pierwszego i jak do tej pory jedynego zimowego wejścia na Dhaulagiri dokonali Polacy: Jerzy Kukuczka i Andrzej Czok w 1985 roku.
Dhaulagiri nie jest popularną górą, co sezon działa tu stosunkowo mała ilość wypraw i to raczej o charakterze sportowym; nie organizuje się w ogóle wypraw komercyjnych. Grań szczytowa jest eksponowana, długa i niełatwa orientacyjnie stąd odcinek ten należy do kluczowych w trakcie całej akcji górskiej i może być on pokonywany tylko przez Himalaistów z dużym bardzo dużym doświadczeniem i wprawą.