Gawędzili o Sabale. Tłumy na posiadach
115 lat minęło od śmierci najsłynniejszego górala – Jana Krzeptowskiego Sabały. Z tej okazji w Białej Izbie Związku Podhalan w Zakopanem odbyły się uroczyste posiady. O Sabale opowiadali: Józef Pitoń, Krzysztof Trebunia Tutka, ks. Stanisław Olszówka.
Sala były wypełniona po brzegi. Przyszło wielu turystów spragnionych wiedzy o góralskim gawędziarzu. “W pana Boga wierz, ale mu nie wierz”, “A że pije to nie jego wina tak go Pan Bóg stworzył” – to niektóre z powiedzeń Sabały przypomnianych przez Józefa Pitonia, który był głównym gawędziarzem wtorkowych posiadów w Białej Izbie przy ul. Kościuszki. Spotkanie otworzył prezes zakopiańskiego Oddziału Związku Podhalan Marcin Zubek, który przypomniał, że Sabała był gawędziarzem, muzykantem, a także myśliwym, który upolował 13 niedźwiedzi.
– Sabała był wspaniałym gawędziarzem, niestety umiał tylko tyle pisać, aby złożyć swój podpis. Trochę szkoda, bo do dziesiejszych czasów przetrwałóby pewnie więcej jego opowieści – mówił Józef Pitoń. – Był też polowacem. Upolował 13 niedźwiedzi, a w tamtych czasach, przy tamtym sprzęcie to była wielka sztuka. Trzeba było niedźwiedzia podejść, przechytrzyć, nasypać proch do flinty.
Pitoń opowiadał też jak to Sabała w czasie wojskowej służby został przebity bagnetem, wtedy w dochodzeniu do zdrowia miało mu pomagać właśnie niedźwiedzie sadło. Krzysztof Trebunia Tutka mówił, że za czasów Sabały nie było praktycznie smutnych góralskich nut, które dopiero później przyszły na Podhale.