GOPR, wynocha z dyżurek
Do 10 maja ratownicy GOPR mieli zwolnić dyżurki w górnej stacji kolei linowej na Kopę i w schronisku Strzecha Akademicka. Umowę najmu tych pomieszczeń wypowiedziała im spółka Miejska Kolej Linowa.
– Oni i tak tam nie przebywają, a szkoda, by pomieszczenia te były bezużyteczne – tłumaczy swoją decyzję Waldemar Draheim, prezes MKL (spółka ta jest właścicielem kolei na Kopę i dzierżawcą Strzechy Akademickiej). Na dowód braku obecności ratowników przytacza tegoroczne lawiny, gdy GOPR docierał na miejsce po dłuższym czasie. Jak twierdzi, gdyby ratownicy przebywali w dyżurkach, dotarliby tam po 5-10 minutach. – Potem mieli pretensje, że telewizja podała, iż jako pierwsi pomocy udzielali pracownicy schroniska – wspomina prezes Draheim.
Tłem wypowiedzenia umowy najmu dyżurek jest konflikt o wysokość opłat za akcje GOPR-u na stokach Kopy. Prezes Draheim odrzucił propozycje podwyższenia opłat, – Przeszkoliliśmy pracowników, kupiliśmy sprzęt, 90 procent interwencji obsługujemy sami w zakresie udzielania pierwszej pomocy – twierdzi Waldemar Draheim. – Oficjalnego pisma o wypowiedzeniu umowy najmu pomieszczeń nie otrzymałem. Dziwię się, że MKL najpierw informuje o tym dziennikarzy – odpowiada naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR Maciej Abramowicz.
Jego zdaniem, choć GOPR nie ma umowy w sprawie udzielania pomocy na stokach Kopy, to pracuje normalnie. – Może czasem z opóźnieniem, ale wynika ono z mniejszej ilości ratowników. Nikt przecież nie chce pracować za darmo – tłumaczy naczelnik. Maciej Abramowicz przypomina, że stosowna ustawa nakazuje, by o bezpieczeństwo w górach dbały jednostki specjalistyczne, czyli GOPR. Gdy wygasła umowa z MKL-em dotycząca udzielania pomocy narciarzom, GOPR napisał do MKL-u z zapytaniem, w jaki sposób spółka dba o bezpieczeństwo. – Odpowiedzi nie otrzymaliśmy – mówi Maciej Abramowicz.
Waldemar Draheim przyznaje, że wypowiadając umowę najmu dyżurek chce GOPR-em wstrząsnąć. Mówi, że szanuje wielu ratowników, a problemy we współpracy z tą organizacją biorą się z działania kilku „młodych wilków”. – W zarządzie GOPR-u są na szczęście normalni ludzie, więc mam nadzieję, że zdołamy się dogadać przed następną zimą – mówi prezes Draheim.