HS Krkonoše – zima z nowym sprzętem
Karkonoska Horská služba podczas zbliżającej się zimy będzie miała do dyspozycji nowe skutery, quady i samochód terenowy. Ratownicy chwalą sobie wyposażenie, które pozwoli na szybsze dotarcie do potrzebujących. Poprawy wymaga tylko zaplecze w Harrachovie i w Strážném, mówi naczelnik karkonoskich ratowników Adolf Klepš.
Ratownicy są gotowi nieść pomoc przez 24 godziny na dobę, jednak nie muszą przebywać ciągle w dyżurkach. Dopóki na stokach są narciarze, ratownicy przeważnie są w pobliżu nartostrad. W nocy są w swoich domach. „Przez cały czas jesteśmy w kontakcie telefonicznym, więc w każdej chwili mogą się stawić do akcji poszukiwawczej lub innej formy udzielenia pomocy, w zależności od potrzeby” – mówi Adolf Klepš. W dyspozytorni w Špindlerovym Mlýnie dyżury będą pełnione codziennie do godziny 22. Pozostałe karkonoskie dyżurki będą przez ratowników opuszczane nieco wcześniej.
Na stan budynków będących w dyspozycji ratowników naczelnik Klepš nie narzeka. Mówi, że poważniejszych inwestycji wymagają stacje w Harrachovie i w Strážném. W Harrachovie budynek nadaje się do remontu, a w Strážném Horská služba nie ma własnego pomieszczenia, a to które jest obecnie użytkowane, wynajmuje. W planie jest sprzedaż budynku w Harrachovie a uzyskane z transakcji pieniądze mają zostać przeznaczone na budowę nowych pomieszczeń. Ratownicy planują również budowę zupełnie nowej dyżurki w Strážném. Chyba uda się to zrealizować za kilka lat. Najważniejsze jest pozyskanie na ten cel środków.
Klepš mówi, że podobnie jak w ubiegłych latach, w wyższych partiach Karkonoszy stały dyżur będzie pełniony w Lučnej boudzie. To wystarczy, by na bieżąco monitorować stan pogody i zagrożenia lawinowego a także, by przeprowadzać akcje ratownicze w grzbietowych partiach Karkonoszy.
Na pytanie, czy rozmieszczone niedawno przez władze Parku Narodowego tabliczki z telefonami alarmowymi i unikatowymi kodami (tzw. traumabody) będą pomocne przy akcjach ratowniczych, szef ratowników powiedział, iż sądzi, że ten system może ułatwić im pracę. Jako przykład podał wykorzystanie tego typu punktów na Szumawie, które tamtejsi ratownicy sobie chwalą. Według Klepša system tablic może być pomocny przede wszystkim turystom z zagranicy, którzy nie znają Karkonoszy a w dodatku mogą mieć problemy z porozumieniem się. Horská služba uzgodniła z zarządem Parku Narodowego szczegóły akcji informacyjnej o systemie „traumabodów”, skierowanej do obcojęzycznych turystów. W tym celu zostanie wykorzystany internet oraz ulotki.
W poprzednim sezonie nowością było wydzielenie ośmiu tras dla skialpinistów. Krok ten miał na celu ograniczenie uprawiania tego sportu w innych, dowolnie wybieranych przez jego zwolenników miejscach. Wydzielenie tras również zwiększyło bezpieczeństwo użytkowników. Trasy te sprawdziły się, więc będą dostępne również w tym sezonie. Oczywiste jest, że nie wszyscy, którzy uprawiają ten sport przenieśli się na legalne trasy, jednak nie było ich mało. Trzeba jednak mieć na uwadze, że poprzedni sezon nie był najlepszy, więc to również mogło przełożyć się na zmniejszenie ilości skialpinistów w miejscach niedozwolonych.
Na jesieni 24 ratowników pojechało zdobywać doświadczenie w szwajcarskich Alpach. Naczelnik Klepš mówi, że ratownicy trenowali tam w trudniejszych warunkach i nauczyli się nowych rzeczy, które mogą być przydatne. Szwajcarscy ratownicy mają np. do perfekcji opanowaną metodę ewakuacji ludzi z wyciągów linowych. Używają przy tym specjalnego sprzętu, który karkonoscy ratownicy chcą również nabyć i wykorzystać go w tego typu akcjach.