IV KFG – reminiscencje
W dniach 8-10 grudnia w nowoczesnych pomieszczeniach Akademii Ekonomicznej w Krakowie odbyła się kolejna edycja Krakowskiego Festiwalu Górskiego, jednego z największych festiwali tego typu w Polsce.
![]() |
Część nominowanych do prestiżowej “Jedynki” fot. Jakub Brzosko , arch. Tygodnik Podhalański |
Było wielu znamienitych gości, dopisała też publiczność. Wśród gwiazd wspinania wystąpili m.in.: Dodo Kopold ze Słowacji, Klem Loskot z Austrii oraz Uli Steck ze Szwajcarii.
To be or not to be
Trzydniowy maraton zabiegania o to, by wszystko wypadło jak najlepiej, by poziom prezentowanych filmów był wysoki, publiczność zadowolona, a zagraniczni goście festiwalu żeby mogli powiedzieć: “Polska, jaki to wspaniały kraj!” lub “Nie wiedziałem, że w Polsce tylu ludzi się wspina” albo coś w tym stylu.
Te i wiele innych szczegółów musieli dopracować organizatorzy IV KFG, którymi jak zwykle byli: Klub Turystyczno-Naukowy “Wagabunda”, magazyn “Góry” oraz portal www.wspinanie.pl, a także firma “Ravenoutdoor” i Akademia Ekonomiczna w Krakowie. Czy się udało? Przede wszystkim nasuwa się pytanie:
I co z tym filmem górskim?
Jury IV KFG nie przyznało w tym roku Grand Prix. Dlaczego? Odpowiedź jest nie tyle prosta, co smutna. Poziom filmów był średni. Żaden z 9 konkursowych filmów nie “rzucił na kolana” w sensie absolutnym, chociaż zdaje się, że oniryczna opowieść Dominika Zadęckiego “The Line” o slacliningu w podlesickich skałach była najbliższa zdobycia tej nagrody. – To był dobry film, ale czegoś nam jeszcze w nim brakowało – stwierdził w prywatnej rozmowie Piotr Turkot – dyrektor artystyczny KFG.
Natomiast Nagrodę Publiczności otrzymał kilkakrotnie już nagradzany na różnych festiwalach film Artura Hajzera i Kai Mendyk pt.: “Czekając na Rosę”, opowiadający w nieco lirycznym stylu o tragicznych wydarzeniach podczas próby zdobycia Broad Peaku w Karakorum (Artur Hajzer złamał nogę w czasie wspinaczki).
Drugie miejsce przypadło ex aequo filmom: “The Line” i “Lao Lao”. Ten drugi film to interesująca opowieść Sławka Sławateckiego ze studia filmowego “Hybryda” o dokonaniach Mateusza Kilarskiego i Jacka Kudłatego w pełnym egzotyki Laosie i jego zanurzonych w dżungli wapiennych skałach. Wyróżnienia otrzymali dodatkowo twórcy filmów: “Mountbike” i “Taśma drytoolowiec”.
Notoryczny brak pomysłu i scenariusza powoli strąca w czeluść polski “film górski”. Nawet ciągłe uatrakcyjnianie festiwali w Polsce coraz to lepszymi (czytaj: droższymi) nagrodami nie spowodowało żadnego przełomu w tej branży. Mówią, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Banff
Problemu z dutkami nie mają najwyraźniej Kanadyjczycy, organizatorzy Banff Festiwal. Ich World Tour (pakiet filmów prezentowany podczas różnych festiwali filmów górskich na całym świecie) to mocny punkt każdej imprezy. Na wyróżnienie z pewnością zasłużył pokazywany na KFG: “Sur le fil des 4000”, poświęcony tragicznie zmarłemu Patrickowi Berhaultowi. Filmy z Banff to prawdziwy rarytas filmowy. Każdy znajdzie w nich coś dla siebie.
“Uśmiech to najkrótsza droga do drugiego człowieka” – powiedział mędrzec.
Podczas IV KFG można było “dotknąć” prawdziwego wspinacza, zobaczyć, jak wygląda, stwierdzić, że nie ma dodatkowej pary rąk i nóg do pokonywania skalnych zerw (to dla ludzi oglądających góry w telewizorze). Ponad 20 najpopularniejszych polskich wspinaczy prezentowało swoje osiągnięcia podczas licznych pokazów slajdów i prelekcji.
Nie zabrakło również ciekawych paneli dyskusyjnych, m.in: “Tatry bez młotka” – prowadzony przez Artura Paszczaka, “Kontrowersje wokół wspinania w Tatrach Zachodnich” – w której jedną ze stron reprezentował dyrektor TPN Paweł Skawiński, a także “Sto lat Orlej Perci”, podczas której wypowiadali się przedstawiciele TOPR, TPN i środowisk przewodnickich.
Gwiazdy
Dodo Kopold opowiedział o dokonaniach w Karakorum, Klem Loskot zaprezentował serię wideoklipów na temat wspinania boulderowego i surfingu(!), natomiast największą gwiazdą okazał się być Uli Steck, który został nagrodzony jako największa osobowość festiwalu. Słysząc to, zaśmiał się: – Ja nie jestem ważnym człowiekiem. Ale miło mi, że byliście na pokazie moich slajdów..
Mix zdjęć i krótkich filmów Uliego z przejść dróg wspinaczkowych spodobał się publiczności. W większości dotyczyły one północnej ściany Eigeru. Z ogromnym uznaniem spotkał się film o samotnym, bez asekuracji, na tzw. “żywca”, przejściu drogi “Excalibur” w Alpach Szwajcarskich.