Jazda w kucki
Narciarz siadał w kucki, opierając się mocno na kijkach, zamykał oczy… i prosto jak strzała zjeżdżał tak długo, aż musiał ponownie złapać oddech…
Gdyby tak cofnąć się w czasie o jakieś 100 lat, przenieść się w Pieniny, by zobaczyć pierwszych miłośników białego szaleństwa, czym bylibyśmy zaskoczeni? Nartami, trasami, a może spokojem, towarzyszącym wypoczywającym w górach? Spróbujmy.
Pierwsza połowa XX w. Narciarstwo? Owszem, lecz w szlachetnej formie. Koniecznie połączone z turystyką. Zanim pojawiły się hałaśliwe i zatłoczone wyciągi, odbierając narciarstwu wiele uroku i romantyczności, były deski wykonywane metodą chałupniczą i ręcznie kute raki. Jazda po zaśnieżonych stokach i poznawanie miejsc wcześniej nie odkrytych. Planowanie tras. Wspólne wypady. Czasem kilkudniowe zdobywanie szczytów. Choć pierwsze narty powstawały nie gdzie indziej, jak w warsztatach stolarskich, jakością surowca, z jakiego były wykonane, przewyższały te, z których dziś korzystają narciarze. Najlepszym tworzywem był jesion. Metalowe okucia, którymi dodatkowo wzmacniane były krawędzie desek, dawały jeżdżącym większe poczucie bezpieczeństwa i przyjemność jazdy.
A jak kiedyś zakładano narty? Ich mocowanie trwało znacznie dłużej, niż dziś. Długie jesionowe deski przywiązywano do nóg sznurkiem, gumą lub skórzanym paskiem. Ciekawy pomysł. A wiązania? Zazwyczaj były wykonywane z różnego rodzaju skórzanych pasków, metalu, drutu i gwoździ. Dodatkowym atrybutem narciarza były kijki, które służyły zachowaniu równowagi. Najlepsze były leszczynowe, czasem wykonane z bambusa. Zanim jednak nastąpił taki postęp, miłośnicy białego szaleństwa odpychali się jednym ponaddwumetrowym kijem, zwanym alpenstock.
Jeśli chcesz się przekonać, jak wyglądały dawne narty, ręcznie kute raki i wiklinowe rakiety do chodzenia po śniegu, koniecznie zobacz wystawę „Narciarstwo z dawnych lat” w pawilonie Pienińskiego Parku Narodowego w Szczawnicy. Eksponaty pochodzą ze zbiorów kolekcjonera i właściciela prywatnego muzeum Jana Malinowskiego oraz Dominika Palczyńskiego. Pomocą w zorganizowaniu wystawy służyli kolekcjonerom Zofia Klimczak i Marek Majerczak. Ekspozycję można podziwiać do końca marca.