Kinga Baranowska pozdrawia spod Kanczendzongi
Pomimo licznych trudności, Kinga bardzo dobrze radzi sobie podczas wyprawy na Kanczendzongę (8589 m) – trzeci szczyt świata. Bardzo długa, dwutygodniowa karawana bardzo dała się Kindze we znaki. Długotrwały wysiłek, zmęczenie oraz duże wahania temperatury spowodowały, że Kinga nabawiła się poważnego przeziębienia.
Podczas satelitarnej konsultacji z lekarzem w Polsce zapadła decyzja o kuracji antybiotykiem. Decyzja ta choć słuszna, z pewnością negatywnie odbiła się na siłach Kingi. Po dotarciu do bazy pod Kanczendzongą Kinga kontynuowała leczenie.
Pomimo tych przeciwności proces aklimatyzacji przebiega bez zakłóceń – Kinga dokonała już dwóch wyjść aklimatyzacyjnych, podczas których spędziła noc w obozie drugim położonym na wysokości 6650 m n.p.m. Dojście do tego obozu odbyło się w szalejącej śnieżycy.
Plany na kolejne dni zakładają kolejne wyjście aklimatyzacyjne w celu dobrego przygotowania do ataku szczytowego, który planowany jest w ostatnim tygodniu maja.