Ryczące poronińskie Zaduszki
Okazuje się, że nie wszyscy szanują Dzień Zaduszny. W Poroninie na Misiagach młodzi miłośnicy szaleńczych wyczynów na jednośladowych maszynach urządzili sobie motocrossowe zawody.
Okoliczni mieszkańcy po raz kolejny narażeni byli na huk szalejących motorów, a spacerowicze, którzy chcieli skorzystać z ładnej pogody, uskakiwali przed rozpędzonymi zawodnikami. Polany opanowała w całości ósemka motocyklistów.
– Nam nie chodzi o to, żeby im zabronić jazdy. Każdy, kto wie, czym jest motor, lubi sobie poszaleć i rozumie tych młodych. Sam jeżdżę na motorze od 30 lat. Chcę tę sprawę rozwiązać, usiąść razem z tymi młodymi, napompowanymi agresją ludźmi i coś w zamian im zaproponować. Może wspólną imprezę, turniej pod patronatem Tygodnika Podhalańskiego. Może z tego urodzi się dobra zabawa, dzięki której będą mogli się wyszaleć, zamiast urządzać te dzikie popisy – tłumaczy Zbigniew Mazuś z Poronina. Dodaje, że nierozwiązane konflikty między właścicielami terenów a miłośnikami motocykli skutkują najczęściej eskalacją działań. Już teraz właściciele okolicznych działek, po których śmigają maszyny, przeganiają motocyklistów. Tylko czekać, aż dojdzie do wypadku. – Boimy się o swoje dzieci. Latem turyści byli przerażeni. Bo nieraz tak było, że pomiędzy domami szło dziecko z psem na smyczy, a prosto na nie pędził motocyklista. Niewiele trzeba, by doszło do tragedii. Tylko wtedy będzie za późno na podejmowanie działań – tłumaczą w Poroninie.
– Jak tak dalej pójdzie, to skończy się tak jak u moich kolegów na Śląsku: tam urządza się regularne polowania na motocyklistów, rozpinane są druty i gwoździe, urządzane nocne łapanki. Nie tego chcemy. prosimy tylko by “crossowcy” przejeżdżali koło naszych domów wolno i możliwie cicho. Żeby nie prowokowali do agresywnych reakcji nas mieszkańców. Ta nienawiść się obróci przeciw nam i kiedyś, wracając do domu z dalekiej motocyklowej wyprawy po zrobieniu kilku tysięcy kilometrów, mój sąsiad we mnie rzuci kamieniem słysząc silnik motocykla. Nam naprawdę zależy na pozytywnym załatwieniu problemu – postuluje Zbigniew Mazuś. Czy ten postulat ma szansę na realizację? Skoro miłośników sportów motorowych przybywa, warto pomyśleć o organizacji toru z prawdziwego zdarzenia i cyklicznych spotkań na dwóch kółkach. Czekamy na Państwa opinie na ten temat.