W górach się działo
Ostatni tydzień pokazał, że pomimo wiosennej aury, w górach nadal panuje sroga zima, a warunki turystyczne są trudne. Oświąteczny obfitował w górskie wypadki, niestety również śmiertelne.
W dniu 22 marca br. o godz. 15.45 ratownik dyżurny zostaje powiadomiony przez Pogotowie Ratunkowe w Jeleniej Górze o porwaniu przez lawinę w Białym Jarze snowboardzisty. Po 20 minutach od powiadomienia na lawinisku są już pierwsi ratownicy GOPR podejmując akcję ratunkową. Z relacji świadków ustalono, że snowboardzista lat 26 z Jeleniej Góry zjeżdżał zboczem Złotówki w Kocioł Białego Jaru i znalazł się w zasięgu małej lawiny. Jest prawdopodobne, że ta lawina została wyzwolona przez snowboardzistę a ta następnie spowodowała obryw wtórny ze żlebu centralnego Białego Jaru bardzo dużej pokrywy śnieżnej zalegającego tam śniegu świeżego po obfitych opadach i ekspediowanego przez wiatr w ostatnim tygodniu.
Do akcji przystępuje ponad 40 ratowników GK GOPR i 3 psy ratownicze, 20 strażaków Straży Pożarnej i 40 ratowników Horskiej Slużby z 2 psami ratowniczymi. Kolej Linowa w Karpaczu zabezpiecza transport (ratraki i skutery śnieżne oraz wyciąg krzesełkowy w pełnej dyspozycji sztabu akcji). Lawina w swych rozmiarach 800 m. długości i 25-30 m. szerokości jest jedna z największych notowanych od 40 lat w Karkonoszach a akcja ratunkowa jest utrudniona przez obfite opady śniegu, ograniczoną widoczność, zagrożenie wtórnym obrywem śniegu zalegającego jeszcze na zboczach Białego Jaru i szybko zapadającym zmrokiem. Straż Pożarna organizuje oświetlenie dla zabezpieczenia prowadzenia akcji, namioty i sprzęt zapewniający ekipie pracującej na lawinisku miejsce i możliwość regeneracji.
O godz. 19.00 ratownicy schodzą z lawiniska i przerywają akcję ze względu na duże zagrożenie ekip ratowniczych. W niedziele 23 marca br. o godz. 8.50 po decyzji służb lawinowych, obserwacji lawiniska i śniegu zalegającego na zboczach Białego Jaru, postanowiono wznowić akcje ratunkowa, pomimo występującego wysokiego IV stopnia zagrożenia lawinowego. Około godz. 14.00 pies poszukiwawczy znaczy miejsce w którym po szczegółowym sondowaniu ratownicy natrafiają na deskę snowboardowa a następnie zasypanego pod dwumetrową warstwą śniegu. Po dotarciu do ofiary lawiny, w naszej statystyce odnotowujemy jeszcze jedną smutną historię żywiołu gór. Akcję zakończono o godz 18.00.
Piotr Lucerski, Ryszard Lewandowski – GOPR
20 marca, o godzinie 17 do centrali TOPR zadzwonił turysta z prośba o pomoc w zejściu z Małołączniaka, gdzie znajduje się razem z kolegą. Dwójka 19 letnich turystów z Krakowa Maciej R. i Paweł M. wyszła z dol. Kościeliskiej z zamiarem przejścia grani Czerwonych Wierchów. W godzinach późno popołudniowych w Tatrach załamała się pogoda. W tym czasie obaj dotarli do szczytu Małołączniaka gdzie widoczność ograniczała mgła i zamieć śnieżna. Ponieważ nie do wiedzieli dokładnie gdzie się znajdują i w związku z tym jak zejść bezpiecznie ze szczytu zadzwonili do TOPR z żądaniem pomocy. Ratownicy w centrali zlokalizowali ich dokładne położenie dzięki numerom słupków granicznych i telefonicznie pilotowali turystów od słupka do słupka w kierunku Kopy Kondrackiej.
Jednocześnie z centrali TOPR wyszła cztero osobowa ekpia ratownicza mająca zamiar wyjść im naprzeciw i bezpiecznie sprowadzić na dół. W tym czasie na skutek opadów śniegu z wiatrem wzrosło zagrożenie lawinowe (3 stopień). O godzinie 20 ratownicy natrafili na turystów na Przełęczy pod Kondracką Kopą, gdzie doposażono wyziębniętych turystów w sprzęt lawinowy (detektory, plecaki ABS) oraz rękawiczki i sprowadzono do dol. Kondratowej skąd skuterem i samochodem TOPR zostali zwiezieni do Zakopanego. Obaj turyści byli źle wyposażeni. Nie posiadali sprzętu zimowego (raki, czekan) ubrani byli w spodnie dżinsowe i polarowe, które nie zapewniają właściwej ochrony przed wychłodzeniem na wietrze przy temperaturze powietrza -10 st. z odpowiedniego ubioru mieli jedynie kurtki przeciwwiatrowe z Goretexu i polary.
Tomasz Witkowski – TOPR
21 marca, w godzinach południowych grupa ośmiu turystów schodząc ze schroniska w dol. Pięciu Stawów Litworowym Żlebem wyzwoliła lawinę typu deska śnieżna. Lawina porwała cztery osoby. Obsługa schroniska została zawiadomiona przez pozostałych turystów i natychmiast powiadomiła centrale TOPR. Została uruchomiona akcja ratownicza. W momencie gdy ratownicy mieli wsiadać do śmigłowca TOPR został zawiadomiony za pośrednictwem schroniska że porwani wykopali się sami i nie potrzebują żadnej pomocy. Akcja ratownicza została odwołana. Cała ósemka turystów zeszła do Doliny Roztoki i zakończyła swoją górską wycieczkę o czym zawiadomili centralę TOPR.
Tomasz Witkowski – TOPR
Również w słowackich Tatarch doszło do wypadku. Turysta spadł z wysokości ok. 20 metrów w szczelinę, do której wpada Olbrzymi Wodospad w Dolinie Zimnej Wody. Słowak zginął na miejscu. Na nic zdała się reanimacja, którą prowadził kolega zmarłego – lekarz. Na miejsce przybyli ratownicy Horskiej Służby. Zwłoki Słowaka z pomocą śmigłowca trafiły do Nowego Smokowca.
Paweł Pełka – Tyg. Podh.