Wiatrownie wzbudzają sporo emocji
Jeszcze nie zapadły żadne wiążące decyzje co do ich budowy, a już od wielu miesięcy na ziemi kłodzkiej podnosi się larum, aby nie powstały. Siłownie wiatrowe są sprawcą sporego zamieszania, gdyż mają zwolenników i przeciwników.
Niewiele osób zjawiło się w wiejskim ośrodku kultury w Gorzanowie na spotkaniu poświęconym ewentualnemu postawieniu w okolicy kilkunastu wiatrowni, czyli urządzeń wytwarzających energię elektryczną siłą natury. Niewiele, bo ta niespełna trzydziestka (łącznie z osobami z zewnątrz) na pewno nie była wystarczającą reprezentacją kilkusetosobowej społeczności lokalnej. Temat jednak podjęto uznając, że pora i miejsce są najwłaściwsze. Tym bardziej, że burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej Renata Surma nie o wszystkim jawnie chce mówić, a nawet utrudnia dostęp do dokumentacji związanej z przedsięwzięciem. Tak argumentował prof. Adam Janiak, który „zabawił się” w wykładowcę i wspomagany przez dra inż. Andrzeja Wojciechowskiego przedstawił wszelkie „przeciw” przedmiotowym inwestycjom.
– Na terenie Polski terenem najbardziej sprzyjającym stawianiu wiatraków jest Pomorze – argumentował A. Janiak. – Wskazują na to analizy przeprowadzone przez specjalistyczne firmy. Tam ma się do czynienia z częstszymi podmuchami wiatru, mniej jest dni jałowych dla urządzeń, do których na takim obszarze, jak ten rejon, po prostu trzeba będzie dopłacać.
Zdaniem naukowca – pomiędzy Gorzanowem i Starą Łomnicą stanąć mają wiatrownie o 160-metrowej wysokości, przy czym każda z nich mieć będzie liczące 60 m średnicy śmigło. Ono u swojego skraju podczas pracy osiągać ma prędkość około 150 km/h.
– Są to bardzo niebezpieczne urządzenia – przekonywał A. Wojciechowski. – Każde o wysokości stu metrów waży blisko 250 ton. Na tym obszarze stanąć ich ma dziewięć, w sąsiedztwie Wilkanowa – trzynaście…
Radna gminna Maria Sajewicz poinformowała, że jest przeciwna wiatrakowym inwestycjom w bystrzyckiej gminie, gdyż spowodują one degradację środowiska na wiele sposobów. Chodzi nie tylko o kontrastowanie z górskim i podgórskim krajobrazem, ale naruszenie ciszy i pewnego porządku środowiskowego.
Podobne stanowisko wyraził radny Adam Jaśnikowski akcentując, iż siłownie mogą zmienić na niekorzystną sytuację gospodarczą – ziemia kłodzka stanie się obszarem mniej atrakcyjnym turystycznie. Członek Zarządu Powiatu Kłodzkiego Marek Szpak również negatywnie odniósł się do pomysłu lokowania w bystrzyckiej i międzyleskiej gminach siłowni wiatrowych optując na rzecz niewielkich elektrowni wodnych. W podobnym tonie poszły wypowiedzi osób z Kamieńczyka i Wilkanowa, które akurat są przeciwne zaprzęganiu wiatru do pracy na ziemi kłodzkiej z powodu wspomnianej już argumentacji.
Na sali znaleźli się zwolennicy wiatrowni, którzy nie zgodzili się z wyrażonymi stanowiskami i wywodami. Przypomnieli, że skoro Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, to ma obowiązek realizować jej postanowienia, a te mówią o konieczności uzyskiwania energii elektrycznej w naszym kraju z odnawialnych źródeł. Tych ma być już niebawem 20 proc. w ogólnej liczbie wytwórców prądu. Za populistyczne uznano niektóre stwierdzenia naukowców w zakresie szkodliwości urządzeń, ich odległości od zabudowań czy oddziaływania na zwierzynę. Padło nawet stwierdzenie ze strony jednego z geologów, że A. Janiak nadużywa tytułu profesorskiego w sprawie, z którą jego praca naukowa nie ma niczego wspólnego.
Burmistrz Renata Surma zaproszona w ostatniej chwili na to spotkanie, nie mogła wziąć w nim udziału. Ale zwraca uwagę, że niczego nie ukrywa w zakresie wiatrowni. Zresztą temat jest na tak bardzo wstępnym etapie, że jeszcze o niczym nie można zdecydować… A na ogólnowiejskie spotkania w tej kwestii przyjdzie jeszcze czas.