Świeradów-Zdrój kusi turystów i kuracjuszy po niemiecku
W izerskim kurorcie słychać dwa języki. Ale niemiecki brzmi coraz wyraźniej. Świeradów-Zdrój kusi turystów i kuracjuszy po niemiecku. Pensjonaty i hotele w Świeradowie-Zdroju mają po dwie nazwy, polską dom zdrojowy i niemiecką Kurhaus.
Nowo powstałe biuro podróży zwie się Thomas Reisen. W restauracjach na pierwszym miejscu jest menu po niemiecku, a lokalny fryzjer zachwala swe usługi jako Frisiersalon. Grota solna to przede wszystkim Salzgrotte, bo polska nazwa na szyldzie jest wypisana czcionką mniejszą o połowę od niemieckiej. Obrazu dopełniają wożące turystów busy z napisem Bad Flinsberg (przedwojenna nazwa Świeradowa-Zdroju) na boku.
– Nie narzucamy nikomu żadnych zasad dotyczących nazewnictwa. Powiedzenie „klient nasz pan” sprawdza się również tutaj – przekonuje burmistrz Roland Marciniak. Miasto nie używa dawnej niemieckiej nazwy w swoich materiałach promocyjnych. Nawet tych wydawanych dla niemieckich turystów. Wszędzie figuruje nazwa Świeradów-Zdrój. Inaczej postępują władze Uzdrowiska Świeradów-Czerniawa, które większość materiałów promocyjnych wydaje również w języku niemieckim. –Specjalnie dla niemieckich kuracjuszy wydajemy gazetkę po niemiecku – chwali się prezes uzdrowiska Dorota Giżewska.
W lokalach gastronomicznych menu jest dwujęzyczne, jednak przeważnie nazwy potraw najpierw podawane są w języku naszych zachodnich sąsiadów. Polscy kuracjusze wysłuchają koncertu „Muzyczny spacer po Wiedniu”, jednak dla turystów z Niemiec grany jest koncert „Musikspaziergang durch Wien”. Prawie codziennie odbywają się dancingi, które reklamowane są na mieście jako „Tanzabend”. To dlatego, że to turyści i kuracjusze zza zachodniej granicy najczęściej goszczą w tym miasteczku. To właśnie Niemcy wypełniają prawie wszystkie miejsca w kilkudziesięciu pensjonatach i hotelach oraz w uzdrowisku Świeradów-Czerniawa. – Niemcy kuszeni są w Świeradowie-Zdroju nie tylko niskimi, jak na ich kieszeń, cenami. Miejscowi właściciele pensjonatów robią wszystko, aby ułatwić im życie na każdym kroku – zapewnia Monika Hajny z referatu promocji miasta.
Jednak nie wszystkim podobają się niemieckie napisy na ulicach Świeradowa. Roman Korneć, miejscowy taksówkarz, opowiada o swoich kolegach, którzy, zgodnie z napisami na samochodach, wożą turystów do Bad Flinsberg. On sam nie zamierza zmieniać napisu Świeradów-Zdrój na swojej taksówce. Przekonuje, że jest lokalnym patriotą. Busiarze przyznają, że wożą praktycznie tylko niemieckich turystów i przekonują, że napis w ich języku jest jak najbardziej na miejscu.
Nie zgadza się z nimi europoseł Ryszard Czarnecki: – To próba wypierania, a nawet zawładnięcia języka polskiego przez niemiecki – twierdzi. – Nie można tego pochwalać i trzeba mieć nadzieję, że przedsiębiorcy z branży turystycznej w Świeradowie nie zapędzą się za daleko. „Dwujęzyczności” Świeradowa-Zdroju broni natomiast dr Agnieszka Małocha, wykładowca filologii polskiej w Kolegium Karkonoskim w Jeleniej Górze: – Powszechne użycie słów z obcego języka jest typowe dla pogranicza – uważa. –Ja tego nie potępiam, bowiem nie ma to negatywnego wpływu na lokalne społeczeństwo polskie – dodaje.