Złoty czekan
Pod koniec stycznia została przyznana w Grenoble prestiżowa nagroda Piolet d’Or za najwybitniejsze osiągnięcie alpinistyczne w 2006 roku. Spośród pięciu nominowanych, międzynarodowe jury przyznało Złoty Czekan Słoweńcom. Otrzymali go Marko Prezelj i Boris Lorenčič za nową drogę północno-zachodnim filarem na Chomolhari (7326 m) w Himalajach.
![]() |
Nowa droga północno-zachodnim filarem na Chomolhari fot. arch. www.tygodnikpodhalanski.pl |
Jest to już drugie tak wysokie wyróżnienie dla Marko Prezelja, który w pierwszej edycji tej nagrody, przed 16 laty, otrzymał również Złoty Czekan, wówczas razem z Andrejem Štremfeljem, za nową drogę prawym filarem południowo-zachodniej ściany na Kangchenjungę Południową (8476 m). W dotychczasowej historii przyznawania tego wyróżnienia, jeszcze tylko Valery Babanow otrzymał Piolet d’Or dwukrotnie – za dokonania wspinaczkowe w 2001 i 2003 roku.
Pomysłodawcami ustanowienia tej nagrody byli Francuzi Guy Chaumereuil oraz Jean Claude Marmier – dziennikarz i pre-zes FFME, a organizatorami aż do ubiegłego roku – Groupe de Haute Montagne i redakcja czasopisma „Montagnes Magazine”. GHM wycofało się w grudniu ubiegłego roku na wskutek różnicy zdań co do kryteriów przyznawania tej nagrody, a były one wyraźnie sprecyzowane. Liczyły się nie tylko trudności techniczne drogi, ale również cała logistyka takiego przedsięwzię-cia – wybór celu, eksploracja nowych rejonów górskich i dostępność do nich oraz styl przejścia drogi. W skład jury, które oceniało osiągnięcia alpinistów, wchodzili członkowie GHM i redakcji „Montagnes Magazine” oraz laureaci poprzedniego Złotego Czekana. Co roku wybierany był również przewodniczący jury.
W tym roku, po wycofaniu się GHM, w skład jury weszli: Amerykanie – Steve House i Vince Anderson, laureaci Piolet d’Or za 2005 rok, Rosjanin – Jurij Koszelenko, zdobywca Złotego Czekana za 2003 rok razem z Valerym Babanowem, przewodniczący jury, Szwajcar – Michel Piola, zdobywca tej nagrody za 1992 rok, Koreańczyk – Im Duck Yong, dziennikarz, fun-dator Azjatyckiego Złotego Czekana, przyznanego w tym roku po raz pierwszy, Francuz – Christian Trommsdorff, Włoch Vincio Stefanello oraz przedstawiciele „Montagnes Magazine”.
Komisja nominowała do tej nagrody pięć osiągnięć alpinistycznych ubiegłego roku: Denis Urubko i Sergiej Samojłow za nową drogę na Manaslu (8163 m). Kazachowie poprowadzili drogę północno-wschodnią ścianą w pierwszych dniach maja ubiegłego roku. Wcześniej, jeszcze w kwietniu, w ramach aklimatyzacji, weszli drogą normalną na ten rzadko zdobywany ośmiotysięcznik. Wspinaczkę w stylu alpejskim rozpoczęli 4 maja. Po pierwszym dniu dotarli do wysokości 5900 m, a w następnym, w bardzo trudnych warunkach pogodowych osiągnęli wysokość 6500 m. Na szczęście pogoda poprawiła się, co pozwoliło im dotrzeć nazajutrz do wysokości 7100 m. Tam pod serakiem założyli biwak, a po następnych dwóch dniach wspinaczki, z biwakiem na 7450 m, stanęli 8 maja na szczycie i jeszcze w tym samym dniu zeszli na śnieżno-lodowcowe plateau.
Tim Emmett i Ian Parnell za nową drogę południowo-wschodnim filarem Kedarnath Dome (6831 m), w rejonie Gantori, w Himalajach Garhwalu. Brytyjczycy wspinali się klasycznie w stylu alpejskim. Ocenili, że trudności drogi sięgają VIII – w skali UIAA. Najtrudniejszy wyciąg w gładkim zacięciu, który poprowadził Tim Emmett, był powyżej wysokości 6000 m. Było to pierwsze wejście na szczyt od strony wschodniej.
Igor Czaplinski, Andrej Rodioncew i Orest Werbicki za nową drogę na północnym filarze Shingu Charpa (5600 m) w grupie Great Tower w Karakorum. Filar tej baszty skalnej był już kilkakrotnie atakowany w ubiegłych latach przez zespoły amerykański i kanadyjski. Ukraińcom w tym roku powiodło się. Na przejście filara w stylu alpejskim i powrót zjazdami tą samą drogą potrzebowali pięciu dni.
Pavle Kozjek za nową drogę poprowadzoną solo na południowej ścianie Cho Oyu (8201 m). Słoweniec wyruszył z bazy wysuniętej na lodowcu Gyabrag na wysokości 6200 m. Wejście na szczyt zajęło mu 14,5 godziny. Tysiącmetrowym, stro-mym stokiem śnieżno-lodowym wspiął się pod kluczowe trudności. Tam na wysokości 7200 m, po pokonaniu trudności skalnych sięgających V stopnia, wszedł na grań, którą biegnie polska droga. Nią doszedł do szczytu. W dół schodził normalną drogą i po 30 godzinach od momentu wyruszenia na wspinaczkę powrócił do bazy wysuniętej.
Marko Prezelj i Boris Lorenčič za nową drogę północno-zachodnim filarem Chomolhari (7326 m), szczytu na zachodnim skraju Himalajów Buthanu. Drogę przebyli w stylu alpejskim OS, klasycznie, a jej trudności wycenili na ED, M6+. Chomolhari jest świętą górą Tybetańczyków, a jej nazwa jest tłumaczona jako „boska królowa gór”.
Jury z uwagą wysłuchało relacji uczestników tych wypraw, a jego członkowie zadawali prelegentom dodatkowe pytania. Ponieważ w listopadzie ubiegłego roku na festiwalu górskim w Seulu, zorganizowanym przez koreański magazyn alpinistyczny „Men and Mountain” i francuski „Montagnes Magazine”, przyznano Azjatycki Złoty Czekan Denisowi Urubko i Siergiejo-wi Samojłowi za nową drogę na Manaslu, dlatego w Grenoble nie należało się raczej spodziewać, by Kazachowie otrzymali Piolet d’Or. Pozostały zatem do rozpatrzenia cztery nominacje.
Marko Prezelj był mocno skoncentrowany, kiedy opowiadał o wspinaczce na Chomolhari i odpowiadał na pytania Michela Pioli. Początkowo był trochę spięty, jednak starał się, by jego odpowiedzi były rzeczowe. O szczycie tym, którego wspaniała, ośnieżona piramida wznosi się na granicy Tybetu i Bhutanu, marzył od 10 lat. Zbierał o nim informacje przeglądając strony internetowe, ale również od alpinistów, którzy się na tę górę wspinali. Jesienią ubiegłego roku Słoweńcy zorganizowali wyprawę. W skład zespołu, oprócz Marko Prezelja, weszli młodzi wspinacze – Boris Lorenčič, Rok Blagus, Tine Cuder, Samo Krmej i Matej Kladnik. Marko z Borisem obrali za cel prawie dwukilometrowy filar północno-wschodni, a pozostali stromy śnieżno-lodowy kuluar w lewej części północnej ściany, wyprowadzający na grań, którą można dojść na wierzchołek. Wcze-śniej alpiniści aklimatyzowali się na niższych szczytach w okolicy oraz na Jangmo Gopsha Peak (6706 m), na który weszli wszyscy. Po 10-dniowej aklimatyzacji i założeniu obozu I oba zespoły wyruszyły w ścianę. Czwórka młodych Słoweńców po przejściu stromego kuluaru o trudnościach TD+ (nadzwyczaj trudno w skali alpejskiej), osiągnęła grań i doszła nią do wierz-chołka. Ze szczytu wracali do bazy, zjeżdżając na linach, tą samą drogą. Cała wspinaczka zajęła im 4 dni.