Jaskinie Słowacji, labirynt bez końca
Podziemny labirynt korytarzy i studni, duża jaskiniowa rzeka z kaskadami i wodospadami oraz nowe dno jaskini na głębokości 422 metrów, to odkrycia jakich dokonali we wrześniu 2005 r. słowaccy grotołazi w podziemiach słowackich Tatr Wysokich.
Po tych odkryciach długość Jaskini Cień Księżyca przekroczyła już 7,5 kilometra, co wysunęło ją na 6 pozycję wśród najdłuższych jaskiń Słowacji, a na 7 miejsce w całych Tatrach. Uzyskana w niej głębokość przybliżyła ją do najgłębszej jaskini Słowacji, którą jest aktualnie Stary Hrad w Niżnich Tatrach, o głębokości 495 metrów.Skala tych odkryć jest imponująca i niespotykana dotąd w całych Tatrach. W czasie tej jednej wyprawy zbadano ponad 1750 metrów nowych korytarzy, co jest jednym z największych, pod względem długości, osiągnięć w speleologii tatrzańskiej, dokonanych w tak krótkim czasie.
Nie obyło się bez dramatycznych momentów. Jedno z miejsc w nowych partiach jaskini jest tak trudne orientacyjnie, że był moment, kiedy grotołazi byli przekonani, że nie znajdą drogi powrotnej. Gdy zrezygnowani, bo w dodatku wyczerpywały im się źródła światła, zastanawiali się jak przygotować się do przetrwania w głębi jaskini w oczekiwaniu na pomoc z zewnątrz, jeden z nich przypadkiem natrafił na przejście przez wielkie zawalisko, wypełniające cały przekrój korytarza.
W poszukiwaniu studni z „turbiną wodną”
Najważniejszym celem ostatniej wyprawy do Jaskini Cień Księżyca, wprowadzającej do wnętrza rozległego masywu Szerokiej Jaworzyńskiej, było dojście do jaskiniowej rzeki odkrytej przed miesiącem i dalsza wędrówka jej korytem w głąb masywu. Tym razem do jaskini weszło siedmiu grotołazów, którzy po pięciu godzinach dotarli do obozu założonego na głębokości 320 metrów. Po spędzonym tam noclegu cały zespół wyruszył z zamiarem dojścia do najgłębszego znanego miejsca (- 385 m), do owej niezbadanej 20 metrowej studni, nad którą zakończono poprzednio eksplorację, z głębi której dobiegało silne dudnienie wody, przypominające pracę turbiny wodnej. Jednakże, co wielce zaskoczyło grotołazów, studni tej, mimo intensywnych poszukiwań, nie udało się odnaleźć, chociaż w zespole był Braňo Šmida, jeden ze współodkrywców tej zagadkowej studni. Nie potrafili w tym skomplikowanym labiryncie, większości niezbadanych jeszcze korytarzy i przełazów wśród wielkich bloków, znaleźć drogi prowadzącej do niej.
Przed nami tylko ciemność…
Braňo Šmida, jeden z głównych eksploratorów tej jaskini, kontynuował wraz z dwójką kolegów poszukiwania studni z „turbiną wodną”. Grotołazi natrafili między blokami skalnymi na nową dziurę i wtedy „puściło na całego”. – Weszliśmy we wspaniały, kręty korytarz, którego dno stanowi koryto rzeki, tworzące dalej niewielkie kaskady i wodospady – opisuje odkrycia Šmida. – Stwierdziliśmy, że płynie tędy jedna z głównych jaskiniowych rzek tego masywu. Okazało się, iż mimo dłuższego okresu bez opadów na powierzchni, przepływ jak na tatrzańskie jaskinie, jest bardzo duży, 15-20 litrów na sekundę. Ściany korytarzy są pięknie wymyte i niemalże białe, a na dnie, obok jaskiniowej rzeki, występują terasy nadrzeczne. Gdy byliśmy już zmęczeni a odkryty ciąg oszacowaliśmy na kilometr długości, jeden z nas poszedł jeszcze dalej, by sprawdzić jakie czekają tam na nas trudności. Idąc głównym korytarzem, przeszedł jeszcze około 200 metrów, a korytarz ciągnął się dalej i w przodzie widać było tylko ciemność… Stamtąd zawrócił.
Problemy z powrotem
Jak wykazały pomiary, grotołazi docierając do powyższego miejsca osiągnęli głębokość 422 metrów. Okazało się, że nie byli przygotowani na tak długą eksplorację. Kończyło im się oświetlenie karbidowe i w drodze powrotnej korzystali z dwóch wyczerpujących się czołówek elektrycznych. – Gdy dotarliśmy w strefę zawalisk, nie wiedzieliśmy jak znaleźć przez nie drogę powrotną – wspomina Šmida. – Zaczęliśmy się przygotowywać do nieplanowanego biwaku. Mieliśmy z sobą folie termiczne, ale w tych warunkach, przy temperaturze około 3 stopni, kiedy byliśmy całkiem przemoczeni, nie wiem czy przetrwalibyśmy biwak.
Przybywa zagadek
Po odpoczynku w podziemnej bazie na głębokości 320 metrów, kilku grotołazów zajęło się planowaniem wielkich korytarzy powstałych w warunkach pełnego wypełnienia wodą, gdyż poziom wód freatycznych znajduje się tam na głębokości około 350 metrów. W czasie tej wyprawy słowaccy grotołazi odkryli trzy wielkie studnie. Jedna z nich ma przekrój 8×20 m i być może jest wejściem do ogromnego meandra. Nie zbadali ich jednak, bo wszystkie liny zabrał z sobą drugi zespół, który poszedł eksplorować rejon zwany Lasem Studni. Zjechali tam tylko do trzech, nie kończąc ich eksploracji. Można być pewnym, że dalsza eksploracja tej jaskini przyniesie kolejne, może jeszcze bardziej rewelacyjne odkrycia. Jeżeli potwierdzą się przypuszczenia eksploratorów, to może to być najdłuższa jaskinia całych Tatr. Sądzą, że odkryją tam jeszcze kilkadziesiąt kilometrów korytarzy i studni, a głębokość jaskini może się zwiększyć nawet do 900 metrów.