“Antygrawitacyjna” huśtawka
Opisywana wycieczka jest tak poprowadzona, by już wczesną wiosną, lub bardzo późną jesienią cieszyć się jeszcze jazdą na rowerze górskim w prawdziwych górach. Większą niż zwykle jej część pokonamy na asfalcie, asfaltowa jest większość podjazdów, nie będziemy też wspinać się na zbyt wielkie wysokości – nie przekroczymy 933 m n.p.m. – taką wysokość ma Czupel. Trasa ta więc idealnie nadaje się na jedną z pierwszych wycieczek w sezonie, gdy wysoko w górach śnieg skutecznie uniemożliwia jeszcze jazdę.
Celem naszego wyjazdu będzie tym razem Kotlina Żywiecka, malowniczo otoczona ze wszystkich stron przez pasma górskie Beskidów, rozciętych przez pięć znaczniejszych dolin rzecznych: Soły, dwukrotnie, na północy i południu, Białej z Żyliną (tzw. Brama Wilkowicka, łącząca Beskid Mały ze Śląskim), oraz dwie, mniej więcej równoległe doliny rzeczne na wschodzie – Łękawki i Koszarawy. W centralnej części, u ujścia Koszarawy do Soły położony jest Żywiec, ponad trzydziestotysięczne, największe miasto Kotliny. Miasto to powstało już na przełomie XIII i XIV w. Obecnie Żywiec znany jest przede wszystkim z piwa, o tym iż mieści się tu jeden z największych polskich browarów, nie trzeba przypominać chyba nikomu. Jednakże nie samym piwem Żywiec żyje, i warto przyjechać tu nie tylko ze względu na chmielowy napój.
Położone na północnych obrzeżach Żywca Jezioro Żywieckie, powstałe wskutek przegrodzenia Soły zaporą w Tresnej jest miejscem wypoczynku i rekreacji nie tylko żywiecczan. Jezioro Żywieckie wchodzi w skład tzw. kaskady rzeki Soły, jako najwyżej położony akwen wodny (po Jez. Międzybrodzkim i Jez. Czaniec w dolnym biegu Soły). Na grzbiecie Żaru, wyniosłego szczytu położonego na wschód od Jeziora Międzybrodzkiego znajduje się bardzo ciekawa konstrukcyjnie, elektrownia szczytowo – pompowa. Góra Żar słynna jest także ze znanej w całej chyba Polsce szkoły szybownictwa (bezleśny szczyt i stosunkowo duża różnica wysokości stwarzają idealne warunki do uprawiania tego sportu), jak również ponoć anomalii grawitacyjnych, których nie omieszkamy sprawdzić.
Po przeciwnej stronie doliny Soły znajduje się m.in. Czupel (933 m n.p.m.), najwyższy szczyt Beskidu Małego, na który się wybierzemy. Jeszcze kilkanaście lat temu za najwyższy szczyt tej grupy polskich Beskidów uważano Łamaną Skałę, znajdującą się na południe od Andrychowa, nieopodal Leskowca, lecz dokładniejsze pomiary wykazały, iż Łamana Skała liczy sobie nie 934 lecz 929 m n.p.m., zatem Czupel dzierży palmę pierwszeństwa wśród szczytów Beskidu Małego.
Na trasie znajdują się trzy uciążliwe dla mało wprawnych rowerzystów podjazdy; na Żar (420 m różnicy poziomów), Hrobaczą Łąkę (435 m) i Magurkę (275 m). Poza wspinaczką na Magurkę są to jednak podjazdy po asfalcie, sprawiać więc mogą trudności li tylko kondycyjne. Zjazdy mają podobne nachylenie, jednakże o nawierzchni uwielbianej przez chyba każdego ambitnego bikera – szuter, kamienie, korzenie. Tytułowa “huśtawka” to kolejno następujące po sobie strome podjazdy i zjazdy (wystarczy spojrzeć na profil trasy). Dodatkowo wycieczka jest wprost niesamowicie atrakcyjna widokowo.
dojazd: | samochodem, autobusem lub pociągiem do Żywca |
schroniska: | Hrobacza Łąka, Magura Wilkowicka |
sklepy: | Żywiec, Międzybrodzie Żywieckie, Czernichów |
charakterystyka: | długość trasy [km] – 61,2 km (36,8 km)*
suma podjazdów [m] – ok. 1300 m czas jazdy – 4:20 (2:45)* przybliżony czas trwania wycieczki (z odpoczynkami) – 7 h (5 h)* |
modyfikacje: | “Wariant samochodowy” polega na skróceniu i ułatwieniu nieco wycieczki; dojeżdżamy samochodem w okolicę zapory w Tresnej, skąd – już na rowerze – ruszamy w stronę Międzybrodzia Żywieckiego. Po południu, kończąc wycieczkę, będziemy znów mijać zaporę, tak że nie będzie żadnych problemów z powrotem do samochodu. Tak zmodyfikowana trasa jest krótsza o około 25 km. |
*) w nawiasach dane łatwiejszej części wycieczki
Opis trasy
0,0 km / 0:00
Starujemy z dworca PKP w Żywcu, skąd obieramy kurs na Suchą Beskidzką. Droga prowadzi nas przez centrum Żywca. Mijamy żywiecką katedrę i rynek, powoli opuszczamy miasto. Niebawem ukazuje się naszym oczom piękny widok Jeziora Żywieckiego, który towarzyszyć nam będzie przez większą część wycieczki.
8,1 km / 0:20
Zostawiamy, po prawej stronie drogę do Suchej Beskidzkiej, której to konsekwentnie trzymaliśmy się do tej pory, obierając teraz kierunek na Kęty. Zrazu niepewnie, pojawia się między drzewami wyniosły, pomimo relatywnie niewielkiej wysokości, z charakterystycznym ściętym wierzchołkiem i wieżą, szczyt Żaru (761 m n.p.m.) – mekka szybowników i lotniarzy, a zarazem pierwszy na naszej trasie podjazd z prawdziwego zdarzenia. Po ponad 4 km docieramy do korony zapory z Tresnej, którą poprowadzona jest dalej droga do Kęt, my jednak tuż przed zaporą skręcamy w prawo, w brukowaną drogę prowadzącą drugą stroną Soły. Żar prezentuje się w całej okazałości. Jeżeli realizujemy “wariant samochodowy” nasza wycieczka rozpoczyna się z tego właśnie miejsca.
14,9 km / 0:38
Nadeszła chwila prawdy – skręcamy w prawo, w stronę widocznego kościoła w Międzybrodziu Żywieckim. Czekać nas teraz będzie blisko 8 km mozolnego, chwilami dość stromego podjazdu. Nie jest trudny technicznie, cały czas będziemy piąć się w górę dobrą, asfaltową drogą, problemem dla niektórych może być jednak różnica wysokości (ponad 420 metrów). W trakcie podjazdu, kilkanaście metrów za budynkiem szkoły szybownictwa, tuż przed zakrętem o 180 st. w prawo, możemy wyczuć, iż jedzie nam się zdecydowanie lżej, jakby COŚ nas pchało do góry. Jest to jednak nic więcej niż złudzenie – tak naprawdę droga w tym miejscu niezauważalnie opada.
22,7 km / 1:15
Wreszcie na Żarze. Widoki, jakie towarzyszyły nam w czasie podjazdu, jeszcze się potęgują. Ze szczytu Żaru roztacza się wspaniały widok na dolinę Soły, wraz ze sztucznymi zbiornikami, dalej na najwyższe szczyty Beskidu Małego – podwójny szczyt Czupla (933 m n.p.m.), wraz z Rogaczem, Magurkę Wilkowicką, na której można dojrzeć schronisko wybudowane w 1913 roku, jeszcze przez Beskidenverein, prężnie działające niegdyś niemieckie towarzystwo turystyczne. Zaś na południu dojrzymy największe jezioro wchodzące w skład Kaskady Soły – Jez. Żywieckie, położone w malowniczej kotlinie o tej samej nazwie. Na dalszym planie rysują się szczyty Beskidu Śląskiego; Skrzyczne (najwyższy szczyt tej grupy górskiej) z charakterystycznym masztem przekaźnika, dalej na południe Pasmo Baraniej Góry, zaś na ostatnim planie majaczy szczyt Wielkiej Raczy.
Po nacieszeniu oczu wspaniałymi, dalekimi panoramkami, oraz imponującą konstrukcją szczytowego zbiornika elektrowni, zjeżdżamy na północny-zachód, w stronę niewielkiego pasemka okalającego od wschodu Jezioro Międzybrodzkie. Zaczyna się zjazd wąską dróżką, pełną kamieni i miejscami sypkiego piachu. Trudność zjazdu powiększa się jeszcze, na skutek sporego miejscami nachylenia stoku, które powoduje, iż bardzo łatwo można tu pofrunąć nad kierownicą. W pewnej chwili migną nam znaki czerwonego szlaku, my jednak nie zwracamy na nie uwagi, cały czas trzymając się głównej drogi w dół. Po dotarciu do “cywilizacji” warto zatrzymać się na chwilę i odwrócić w stronę dość odległego już Żaru. Byliśmy tam… 6 – 8 minut temu. Na najbliższym skrzyżowaniu skręcamy w lewo, w szutrową drogę, prowadzącą między zabudowaniami Kozubnika, oczywiście dalej w dół.
26,7 km / 1:25
Zjechaliśmy do doliny Soły, gdzie na skrzyżowaniu skręcamy w lewo (pd.) w górę rzeki. Po niecałych 2 km docieramy do zapory “Porąbka”, dzięki której powstało Jezioro Międzybrodzkie. Przejeżdżamy na drugą stronę doliny Soły, dalej, nieodmiennie cały czas w górę rzeki. Blisko kilometr dalej skręcamy w prawo, w boczną, stromo pnącą się do góry drogę. Czekać nas teraz podjazd pod względem nachylenia stoku podobny do tego na Żar. Miejscami jest on nawet jeszcze bardziej stromy.
33,8 km / 2:10
Wreszcie dobrnęliśmy do schroniska pod Hrobaczą Łąką. Roztacza się stąd widok na szczyty po drugiej stronie doliny Soły. Jeszcze tylko parę metrów pod górę i już naprawdę jesteśmy na szczycie. Skręcamy tu w lewo, razem z żółtym szlakiem, który towarzyszył nam od początku podjazdu. Po blisko kilometrze jazdy grzbietem oraz ciekawym zjeździe, na Przełęczy U Panienki – tuż obok figurki, gubimy szlak żółty, odbijający w prawo (pn.), nas zaś znów będzie czekać nas nieco trudny podjazd (wcześniej podejście) w towarzystwie czerwonego szlaku. Dalej znów wyborna jazda grzbietem. Po dłuższej chwili jazdy mało urozmaiconym grzbietem Kopców (rzadkość na dzisiejszej wycieczce) docieramy do wyrębu, skąd roztacza się rewelacyjny widok w kierunku północnym, na Pogórze Śląskie. Na pierwszym planie widzimy rozległe zabudowania Bielska – Białej, zaś nieco dalej Jezioro Goczałkowickie, już poza obrębem Pogórza.
38,0 km / 2:35
Spotykamy wreszcie niebieski szlak, który towarzyszyć nam będzie już do końca terenowej części wycieczki, a w najbliższej perspektywie na Przełęcz Przegibek. Przez ponad 2 km jedyną rzeczą którą będziemy robić (oprócz trzymania się szlaku) będzie grzanie hamulców na fascynującym zjeździe, chyba najciekawszym na całej wycieczce. Po dotarciu do drogi asfaltowej łączącej Bielsko – Białą z Międzybrodziem Bialskim, skręcamy w prawo. Najbliższe 2 km to znów prowadzenie roweru, przeplatane z jazdą tam tylko gdzie się da.
Wreszcie osiągamy szczyt Magurki. Widok stąd jest doprawdy imponujący (zresztą żadna to nowość na naszej dzisiejszej wycieczce): na wschodzie, ponad doliną Soły widzimy m.in. Żar, na który nie tak dawno się pięliśmy, dalej inne szczyty Beskidu Małego, zaś w przeciwnym kierunku roztacza się panorama na rozległą Kotlinę Żywiecką, a w dalszej perspektywie na Beskid Śląski, z dostojnie górującym ponad okolicznymi szczytami Skrzycznem (przekaźnik). Po chwili odpoczynku ruszamy w stronę Czupla (pd-wsch.), do którego docieramy po około 10 minutach jazdy, zaś na komputerku kilometraż wzrósł o około 3 km. Wyżej w Beskidzie Małym wjechać się już nie da, cóż z tego, jeśli porośnięty lasem wierzchołek nie dostarcza żadnych widoków. Stąd pojedziemy już tylko w dół, cały czas razem z niebieskim szlakiem, który – dobrze oznakowany – nie będzie nam sprawiał problemów z orientacją. Zjazd jest doprawdy rewelacyjny, pogarsza się nieco od momentu w którym obecność swą zaznaczyli drwale, prowadząc zrywkę drewna dokładnie trasą naszego przejazdu. Przeważnie da się tu jechać, ale UWAGA, jest to najtrudniejszy dzisiaj technicznie zjazd (luźne kamienie + bardzo stromo), zatem jeśli ktoś nie czuje się na siłach, a chciałby dotrzeć do domu w jednym kawałku, proponuję tu poprowadzić rower. Niebawem docieramy do rozwidlenia dróg, gdzie szlak niebieski skręca w lewo, a naszym oczom ukazuje się interesujący widok: mianowicie ponad naszą drogą, którą zaraz zjedziemy majestatycznie góruje Babia Góra, zaś ponad drogą odchodzącą w prawo niemniej majestatyczne Pilsko. Dalej znów po kamieniach, choć można już sobie jazdę znacznie ułatwić, wybierając ścieżkę prowadzącą bokiem drogi.
49,3 km / 3:45
Czernichów. Jeśli chodzi o jazdę terenową, dzisiaj to by było na tyle, pozostaje nam stąd już tylko wrócić asfaltem do Żywca. Na skrzyżowaniu skręcamy w prawo – w stronę zapory w Tresnej, a stamtąd już według uznania: ze wschodniej, lub zachodniej strony Jeziora Żywieckiego. Polecam jazdę po zachodniej stronie – po dotarciu do korony zapory, nie wjeżdżamy na nią, lecz jedziemy prosto, w stronę Zarzecza.
61,2 km / 4:20
Dworzec PKP w Żywcu. Nasze komputerki powinny notować wartości zbliżone do powyższych, zaś od momentu, kiedy to pełni sił i zapału ruszaliśmy stąd minęło około 7 godzin.