Na podbój Okrąglika
Modelowa wycieczka, nazwijmy ją – beskidzka, wygląda mniej więcej tak: podjazd na pasmo górskie (oby jak najłatwiejszy), przejazd grzbietem, i kończący wycieczkę zjazd do doliny. W Bieszczadach (choć to też Beskidy) lepiej zapomnieć o takim schemacie; czekać nas będzie kilka godzin bezsensownej walki z błotem sięgającym nierzadko po kolana, jazdy wąskimi zarastającymi ścieżkami. Czy Bieszczady nie są więc warte eksploracji na rowerze górskim? Wręcz przeciwnie – Bieszczady oferują nam wrażenia jakich nie zaznamy w innych partiach polskich Karpat.
W Bieszczadach rozwinięta jest sieć leśnych dróg trawersujących pasma górskie – stokówek – dziś już zapomnianych, używanych jedynie przez smolarzy (wypalających węgiel drzewny), oraz straż graniczną. Dominująca nawierzchnia to szuter, czasem zalany asfaltem, nie są więc nieprzejezdne, nawet po dużych opadach deszczu. Drogi te są idealne do jazdy na rowerze górskim. W zasadzie nie będziemy korzystać ze znakowanych szlaków turystycznych, warto zatem posiadać podstawową choć umiejętność czytania mapy i orientacji topograficznej.
Piętno swe, na tych pięknych górach, odcisnęły także wydarzenia z czasów II wojny i parę lat po jej zakończeniu. Walki z UPA, akcje wysiedleńcze, likwidacja całych wiosek spowodowały, iż Bieszczady były rejonem prawie całkowicie bezludnym. Później zostały częściowo zasiedlone, lecz do tej pory widać w bieszczadzkim krajobrazie ślady owej działalności: zdziczałe sady, zarośnięte już fundamenty budynków wysadzonych niegdyś w powietrze. Chwila refleksji może przyjść podczas przeglądania starych, przedwojennych map; nierzadko jedynie one świadczą o istnieniu dużych i gwarnych wsi.
Przyroda bieszczadzka jest unikatową w skali nie tylko Polski, głównie ze względu na proces powtórnego zdziczenia, na skutek wysiedlenia większości ludności po wojnie. Spotkać możemy tu niedźwiedzia brunatnego, wilka, rysia (notabene będącego symbolem Bieszczadzkiego P.N.), usłyszeć i zobaczyć orła przedniego, orlika, natknąć się na żmiję.
Na koniec uwaga: wyprawy na rowerze górskim po połoninach, mimo iż oferują przepiękne widoki i nie są aż tak bardzo trudne do jazdy, nie są możliwe. Tam po prostu nie wolno jeździć. Przepisy Bieszczadzkiego Parku Narodowego traktują rower jak każdy pojazd kołowy i zabraniają jazdy na nim poza drogami publicznymi w obrębie Parku.
dojazd: | samochodem lub autobusem do Cisnej |
schroniska: | Roztoki Górne (prywatne schronisko) |
sklepy: | Cisna |
charakterystyka: | długość trasy [km] – 43 km
suma podjazdów [m] – 735 m suma zjazdów [m] – 745 m czas jazdy – 3h 20m przybliżony czas trwania wycieczki (z odpoczynkami) – ok. 5h |
modyfikacje: | POWRÓT DO CISNEJ, przez Majdan (krócej, łatwiej) – gdy zależy nam na skróceniu wycieczki, będąc w Roztokach Górnych do Cisnej możemy wrócić doliną Roztoczki, przez Liszną i Majdan (drogowskaz Majdan 7 km) na skrzyżowaniu w Roztokach Górnych. |
Cisna – Roztoki Górne (przez Okrąglik)
Trawers pasma Jasła to wyśmienita droga szutrowa. Niejakie problemy mogą nas jedynie czekać w trakcie podjazdu na Fereczatą i Okrąglik – będziemy podążać szlakami turystycznymi, które prowadzone w większości wąskimi ścieżkami, mogą sprawić niejakie kłopoty po znaczniejszych opadach deszczu.
0,0 km / 0:00
Wycieczkę rozpoczynamy na skrzyżowaniu w Cisnej, nieopodal parkingu i wypożyczalni rowerów górskich.
Swoją nazwę Cisna zawdzięcza wąskiemu przełomowi rzeki Solinki, pomiędzy Rożkami a Honem (na zachód od wsi). Jest to tzw. Ciasne Miejsce, dawniej ważny punkt obronny, w którym łatwo było zatrzymać ciągnący traktem nieprzyjacielski najazd. Od niego zapewne, a nie – jak się niekiedy słyszy – od cisów, miejscowość wzięła swoją nazwę. Masowe wysiedlenia po wojnie nie ominęły i Cisnej. Jednakże, nie wyludniono jej całkowicie, i stała się ona jedyną zamieszkałą osadą na południe od Baligrodu. Z innych ciekawostek, można wspomnieć iż Cisna jest miejscowością o jednej z największych w Polsce rocznej sumie opadów. Wynosi to ona 1150 mm, co stanowi blisko dwa razy więcej niż średnia dla całej Polski.
Kierujemy się w stronę Wetliny. Tuż za mostem nad Solinką opuszczamy główną drogę, skręcając w prawo, w lekko wznoszący się szutrowy trakt. Mijamy ostatnie zabudowania. Na wszystkich rozwidleniach jedziemy zawsze główną drogą. Po blisko 3 kilometrach jazdy i nieco stromym podjeździe stajemy na niby-rondzie. Droga w prawo zaprowadzi nas z powrotem do Cisnej, więc my skręcamy tu w lewo, cały czas podjeżdżając. Jedziemy świetną, stokową drogą trawersując kolejne szczyty w paśmie Jasła (1153 m n.p.m.). Kolejne rozwidlenia – z drogami do Przysłupu i Kalnicy – mijamy zawsze skręcając w prawo (do góry).
14,3 km / 0:50
Wreszcie spotykamy czerwony szlak (główny szlak beskidzki), który wyprowadzi nas na Okrąglik. Pierwszy fragment wspinaczki jest dość uciążliwy i jazda raczej nie będzie możliwa. Niestety aż do Fereczatej (trochę ponad kilometr) czeka nas najprawdopodobniej pchanie / niesienie roweru. Za to widok z Fereczatej – szczyty pasma granicznego – zwłaszcza przy odpowiedniej pogodzie, wynagradza trudy wcześniejszego podejścia. Później można już jechać prawie cały czas, ale uwaga na zjazdach – jest wąsko i dość stromo. Wjeżdżamy wreszcie na niewielką połoninę z ciekawym widokiem w kierunku Rabiej Skały. Po dojeździe do słowackiej granicy spotykamy niebieski szlak. Skręcamy tu w prawo (pn.-zach.). Jeszcze chwila i…
20,1 km / 2:00
Jesteśmy na Okrągliku (1101 m n.p.m.). Obserwujemy stąd dość ciekawy widok na stronę słowacką – dolinę rzeki Cirochy. Blisko kilometr za szczytem żegnamy czerwony szlak, skręcając w lewo (zach.) w stronę Roztoków. Zaprowadzi nas tam dość dobrze oznakowany niebieski szlak. Rozpoczynamy tu ekscytujący, błotno – kamienisty downhill. Miejscami jest naprawdę bardzo stromo, lepiej jest tu uważać i nie przeceniać własnych umiejętności. Na szczęście nie trzeba się zbytnio koncentrować na szukaniu właściwej drogi – cały czas podążamy główną drogą w dół. Proporcja kamienie – błoto zaczyna przeważać na korzyść tego drugiego. Po przekroczeniu brodem dwóch potoczków szlak zamienia się w wielkie bajoro. Da się jednak jechać, a ten nieprzyjemny odcinek nie jest zbyt długi. Ostatecznie można ratować się jadąc bokiem, między drzewami. Wyjeżdżamy wreszcie na szutrową drogę, gdzie skręcamy w prawo, na dół.
Roztoki Górne – Cisna (przez Solinkę)
Druga część wycieczki to już idealna dla MTB wygodna droga szutrowa, oraz kilka km po asfalcie. Poza początkowym, krótkim podjazdem na przełęcz pod Kiczorką czekać na będzie prawie wyłącznie jazda w dół. Wprost wymarzone zakończenie wycieczki.
24,9 km / 2:30
Stoimy na skrzyżowaniu w Roztokach Górnych.

Jadąc w kierunku Majdanu (drogowskaz 7 km) możemy nieco skrócić wycieczkę. My zaś jesteśmy pełni zapału, pogoda dopisała a rower pracuje bez zastrzeżeń, skręcamy więc tu w lewo, w stronę Solinki, by rozpocząć najprzyjemniejszy fragment naszej wycieczki. Tuż za Roztokami rozpoczyna się ostatni zauważalny podjazd – na bezimienną przełęcz (836 m n.p.m.) pod Kiczerką. Przełęcz osiągamy po około 2 kilometrach podjazdu bardzo przyjemną, szutrową drogą. Stąd już prawie cały czas w dół. Trasa przypomina trochę słynny Kamikaze Downhill w USA. Typowe “3 x Sz”: szuter, szeroko, szybko. Przez następne kilka kilometrów nie schodzimy z blatu i poniżej 40 km/h. W pędzie mijamy nieliczne zabudowania Solinki. Tuż za Solinką czeka nas niewielki podjazd, pokonamy go jednak bez żadnego problemu, prawie rozpędem. Jedziemy doliną Solinki płynącej między pasmem Hyrlatej a Matragoną.
Jest to jeden z najdzikszych rejonów Bieszczadów Zachodnich. W jego lasach bytują niedźwiedzie. Nazwa szczytu Hyrlata nie została do dziś jednoznacznie ustalona. Niektórzy doszukują się analogii z Howerlą w Czarnohorze – najwyższym szczytem Karpat Ukraińskich. W tym miejscu, w nieodległej przyszłości geologicznej, Solince grozi kaptaż (czyli przeciągnięcie) na stronę słowacką na skutek dość intensywnej erozji wstecznej rzeki Udawy. Spowoduje to, iż Solinka przestanie płynąć przez Cisną, i znajdzie się w zlewisku Morza Czarnego.
Mijamy nieliczne zabudowania wsi Solinka. Jest to niewielka osada licząca obecnie zaledwie 5 mieszkańców – w 1921 roku Solinka liczyła 90 domów i ponad 500 mieszkańców. Po wojnie Solinka uległa całkowitemu wysiedleniu i zniszczeniu. W opuszczonej, bardzo malowniczej dolinie pozostał jedynie cmentarz parafialny, w znacznej części zdewastowany. Po ostatnim, dość stromym odcinku, docieramy do szosy prowadzącej z Cisnej do Komańczy.
36,6 km / 3:05
Obieramy tu kierunek na Cisną: w prawo i w dół. Cały czas jedziemy bardzo urokliwą doliną Solinki, chwilami wzdłuż torów bieszczadzkiej ciuchci, a w Cisnej – Majdanie mijamy jej stację główną i muzeum.
W 1979 r. urządzono tu mini-skansen kolejki leśnej – na bocznicy ustawiono kilka starych wagoników i lokomotyw. Eksponaty były jednak stale dewastowane przez wandali, więc w 1991 r. przekazano je o muzeum kolejek wąskotorowych w Sohaczewie koło Warszawy. Obecnie ekspozycja jest odbudowywana. Sukcesywnie, od 1994 roku, kolejka odżywa, usiłując zarobić na swoje utrzymanie przewozami turystycznymi. Niestety stan techniczny taboru i torowisk z roku na rok się pogarsza i trudno wyrokować o jej przyszłości. Majdan to dawny przysiółek Cisnej, powstały na przełomie XIX i XX w. przy końcowej stacji kolejki. Początkowo był tu plac przeładunkowy drewna (stąd nazwa), potem powstała mała osada i tartak parowy, po którym pozostały obecnie jedynie fundamenty.
Wreszcie pojawiają się pierwsze zabudowania Cisnej…
42,8 km / 3:20
Wycieczkę kończymy na tym samym skrzyżowaniu, z którego parę godzin temu ruszaliśmy na podbój Okrąglika.
1 Odpowiedź
[…] zarysy specyfiki rowerowej eksploracji Bieszczad zostały opisane w artykule Na podbój Okrąglika, natomiast teraz – tytułem wstępu – poruszę problem poruszania się na rowerze po […]