Zupa rakowa w składanej misce Wildo
Marka Wildo jest obecnie zupełnie nieznana w Polsce. Nic dziwnego, została sprowadzona na polski rynek outdoorowy całkiem niedawno przez firmę Waterfall, dystrybutora marek głównie nurkowych. Od jakiegoś czasu właściciele firmy widzą przyszłość także w rynku turystycznym – są przedstawicielami na Polskę marek Princeton Tec, Snow Peak i Wildo.
Wildo to szwedzka marka, która w swym portfolio posiada dosłownie 9 produktów. Z asortymentem firmy można zapoznać się na anglojęzycznej stronie www.wildo.se. Te produkty są dostępne obecnie w Polsce:
- Camp-a-box to zestaw turystyczny, składający się z półmiska z pokrywką, małego składanego kubka, dużego składanego kubka, deski do krojenia, pojemnika na 3 przyprawy, sporka. Niemal wszystkie produkty wchodzące w skład zestawu można zakupić osobno, o czym poniżej.
- Fold-a-cup to lekki składany kubek, który zmieści się w każdej kieszeni plecaka;
- Fold-a-cup Big stanowi większy model kubka Fold-a-cup;
- Kåsa army jest klasycznym kubkiem inspirowanym modelem używanym przez szwedzką armię;
- Kåsa bowl to zwykła okrągła miska;
- Spork oznacza widelec, nóż i łyżkę w jednym;
- Fold-a-mat jest składaną matą do siedzenia;
- Fire Flash to niezawodne krzesiwo w wersji S i L, które działa w każdej sytuacji i we wszystkich warunkach;
- Shaker – pod tą nazwą kryje się pojemnik na 3 przyprawy.
Tylko pobieżnie przeglądając ofertę firmy, musimy dojść do wniosku, że jej cechą charakterystyczną jest dbałość o kolorystykę i kompaktowość produktów.
Dodatkowo producent zapewnia, że „produkty WILDO wykonane są z plastiku pozbawionego Bisfenolu A (BPA FREE), a firma stale poszukuje jak najlepszych materiałów i metod produkcji, by produkty były jak najbardziej przyjazne dla człowieka i środowiska”.
Nie powinna nas dziwić ta dbałość o środowisko u Szwedów, którzy najchętniej wypoczywają na łonie natury, do tego posiadają środki oraz długoletnio wypracowaną świadomość ekologiczną. Jeśli zatem zapewniają, że ich produkty są wolne od niedozwolonych środków, to faktycznie tak jest, w przeciwieństwie niestety do wielu produktów wytwarzanych na terenie Chin (produkty Wildo opatrzone są formułą Made in Sweden). Firma reklamuje swoje towary jako proste, funkcjonalne i trwałe.
Miałam okazję przekonać się, czy faktycznie tak jest, użytkując w tym sezonie Fold-a-cup w wersji BIG, który ja wolę nazywać raczej miską niż kubkiem (ang. cup).
Pierwsze moje zetknięcie z tym produktem związane było z niemałą konsternacją. Wiedziałam, że ma być to miska składana, a nijak przez kilka minut nie mogłam rozwikłać zagadki, jak się ją rozkłada (firmowo dostarczana jest w formie złożonej). Wreszcie doszłam do jedynego słusznego wniosku, że wystający plastik w środku pojemnika nie jest przypadkowy i raczej powinien znajdować się na zewnątrz. Mimo lęku, że coś urwę i bezpowrotnie zniszczę, mocno pociągnęłam i “sezam” się przede mną otworzył – okazało się, że miska zyskała jeszcze dodatkowe”piętro”, a rączka (ów wystający plastik) znalazła się we właściwym miejscu.
Zastanawiałam się, czy takie składanie i rozkładanie miseczki nie spowoduje przerwania plastiku, ale wygląda on naprawdę na solidne i plastyczne tworzywo – póki co nic się z nim nie dzieje, choć oczywiście kategoryczne sądy można będzie wydawać po kilku sezonach użytkowania.
Dla mnie najważniejszą cechą jest niska waga i mała objętość. Jest to niezwykle ważne w przypadku wędrówek plecakowych. Obecnie najczęściej wyjeżdżam w góry na weekendy i niestety zawsze problemem na takie krótkie wypady jest waga dźwiganych na plecach sprzętów – rzeczy zazwyczaj trzeba wziąć tyle samo, jak na 2-tygodniowy wypad: nie obejdziemy się bowiem bez namiotu, czy choćby maty i śpiwora, trzeba zabrać sprzęt grzewczy, menażkę etc., no i zawsze słabym punktem okazywała się miseczka. No bo przecież teoretycznie powinna wystarczyć menażka, tylko że przeważnie używamy jej do gotowania wody, a nie możemy jednocześnie jeść „chinki” czy płatków z mlekiem i gotować. Do tego na takie wypady gąbkę i płyn do mycia naczyń uważam za naprawdę zbytek, a woda gotowana na herbatę w niezbyt dobrze wypłukanej z tłuszczu menażce naprawdę nie smakuje rewelacyjnie. Takie lekkie i zajmujące po złożeniu niewiele miejsca naczynie jak Fold-a-cup jest naprawdę kuszącą alternatywą wobec zabierania do plecaka kolejnego elementu z zestawu menażkowego.
Również na wyjazdach samochodowo-rodzinnych miska stała się ulubionym naczyniem naszych dzieci. Jest zdecydowanie bardziej funkcjonalna niż plastikowe talerze, których do tej pory używaliśmy. Jak wiadomo, z miski mniej rzeczy ma szansę się wysypać lub wylać, nawet jeśli posiłki je się w najbardziej osobliwych miejscach i w najdziwniejszych pozach. Wreszcie mamy idealne naczynie na ulubione śniadaniowe danie dzieci: płatki z mlekiem.
Dużym plusem tej miski jest to, że – co z duszą na ramieniu sama odkryłam – można do niej wlać wrzątek bez uszczerbku dla tego sprzętu. Plastik nie odkształcił się, czego bardzo poważnie się obawiałam. Przypuszczam, że podobnie reaguje na niskie temperatury. Nie przejmuje także zapachów potraw.
Przeglądając ofertę innych firm outdoorowych nietrudno zauważyć, że Wildo nie ma specjalnej konkurencji, jeśli chodzi o podobne naczynia. Owszem istnieją na rynku miski np. firmy Sea to Summit, ale są one składane w zupełnie innym systemie i o wiele droższe – Fold-a-cup kosztuje jedynie 19 zł, podczas gdy X-Bowl Sea to Summit prawie 60 zł!. Zresztą niewiele firm ma w swojej ofercie jakiekolwiek miski – mnóstwo jest kubków, termosów, butelek, a za miski wg filozofii tych firm zapewne mają służyć części zestawów menażkowych.