Beskid Sądecki, Hala Łabowska – wzdłuż Pasma Jaworzyny Krynickiej
Hala Łabowska (1061 m n.p.m.) stanowi, z racji położenia na niej schroniska PTTK, najdogodniejszy punkt etapowy na Głównym Szlaku Beskidzkim pomiędzy Rytrem, a Jaworzyną Krynicką w Beskidzie Sądeckim. Nazwa pochodzi stąd, iż miejsce to dawniej należało do Łemków z Łabowej, którzy prowadzili tutaj wypas owiec. Aktualnie hala zarasta, choć leśnicy starają się temu zapobiegać prowadząc, co jakiś czas jej koszenie. Miejsce to oferuje rozległe widoki, zwłaszcza w kierunku północno-wschodnim.
Na Halę prowadzi szereg znakowanych szlaków turystycznych. Obok wspomnianego już czerwonego beskidzkiego głównego są jeszcze: niebieski z Łabowej (najkrótszy) i z Piwnicznej oraz żółty z Łomnicy, a także niebieski szlak rowerowy z Maciejowej. Idąc na halę można skorzystać z kolei gondolowej na Jaworzynę Krynicką (1114 m) lub iść przez Pustą Wielką (1061 m) i Bacówkę PTTK nad Wierchomlą z miejscowości takich jak Wierchomla, Żegiestów czy Szczawnik.
W okolicy, poza schroniskiem na hali, spać można również we wspomnianej już Bacówce PTTK nad Wierchomlą oraz w schronisku PTTK Jaworzyna Krynicka, a także w prywatnym schronisku na Cyrli nad Rytrem. Jak widać turystycznie jest więc to teren zagospodarowany dość dobrze. Nie powinno być także problemu ze znalezieniem noclegu w miejscowościach turystycznych typu Krynica, Piwniczna, Wierchomla czy Żegiestów.
Z ciekawszych obiektów turystycznych warto wspomnieć o starej uzdrowiskowej zabudowie Krynicy oraz o cerkwiach w Szczawniku czy w Złockiem. Poza ośrodkiem na Jaworzynie Krynickiej prężnie rozwija się także ośrodek narciarski w Wierchomli.
Nasza trasa wiodła z Krynicy przez przeł. Krzyżową na Jaworzynę Krynicką (szlak niebieski, potem zielony), skąd udaliśmy się szlakiem czerwonym już na Halę Łabowską. Wracaliśmy także szlakiem czerwonym do Rytra. Jedynie pod koniec z Cyrli zeszliśmy lepiej utrzymaną drogą do przysiółka Makowica, którą biegnie szlak narciarski.
Przygotowanie
Dwudniowa wycieczka w Pasmo Jaworzyny Krynickiej wymaga, zwłaszcza w zimie, dobrej kondycji fizycznej i posiadania odpowiedniego ekwipunku oraz doświadczenia w beskidzkich wycieczkach.
Dojazd
Jadąc z dalsza najlepiej udać się w ten rejon pociągiem. Linia kolejowa przebiega przez Rytro, Piwniczną, Żegiestów, Muszynę i kończy się w Krynicy. Podróż jest czasochłonna, ale jak widać linią tą można dostać się praktycznie wszędzie w rejon opisywanego pasma.
Korzystając z autobusu może się zdarzyć, iż będziemy musieli skorzystać z Nowego Sącza jako punktu przesiadkowego. Stąd teren ten obsługują liczne busy i autobusy lokalne. Do Krynicy są oczywiście autobusy bezpośrednie i problem z transportem kombinowanym przez Nowy Sącz pojawia się częściej w drodze powrotnej.
Opis wycieczki
Wycieczkę rozpoczęliśmy w Krynicy Zdrój od zwiedzania miasta. Najpierw szliśmy szlakiem niebieskim (z Leluchowa do Żegiestowa), początkowo przez miasto, później weszliśmy w pobliski las. W pewnym momencie odkryła się nam szeroka panorama w kierunku południowym, z czego trzeba było oczywiście skorzystać. Do tej pory wraz ze szlakiem niebieskim szedł szlak żółty (okrążający Krynicę, jeden z niewielu szlaków, który nigdzie się nie zaczyna i nie kończy). W pewnym momencie szlaki się rozchodzą, niemniej po około 1 km znowu się łączą. Szlak żółty po prostu wyprowadza na szczyt góry Krzyżowej, natomiast niebieski biegnie bezpośrednio na przeł. Krzyżową. Na przeczy tej spotkaliśmy jeszcze szlak zielony, który jest szlakiem długodystansowym i zaczyna się w Muszynie, a kończy aż w Stróżach za Grybowem. Prowadzi m.in. przez Lackową (997 m) i Wysową.
Od przeł. Krzyżowj podążamy właśnie tym szlakiem zielonym. Początkowo schodzi on łagodnie do Czarnego Potoku, miejsca, w którym początek bierze wybudowana w 1997 r. kolej gondolowa na Jaworzynę Krynicką. Narciarzy jest tutaj bardzo dużo. Jakoś dziwne uczucie. Jesteśmy w środku gór, a tutaj taki ruch. No, ale już po chwili nasz szlak zielony opuszcza trasę narciarską (na razie), a my mozolnie zdobywamy wysokość. Jest to największe podejście na całej dwudniowej trasie, a pokusa jego skrócenia jazdą kolejką jest duża. Droga się dłuży. Na dodatek trzeba przekraczać trasę narciarską (uwaga na narciarzy!). Po drodze zatrzymujemy się przy Diabelskim Kamieniu.
Po około trzech godzinach dochodzimy do schroniska PTTK na Jaworzynie Krynickiej. Mimo bliskości stacji narciarskiej ludzi jest niewielu, za to króluje tzw. “warszawka”. Spędzamy tutaj dość dużo czasu, bo widok jest naprawdę obszerny, natomiast teorii co dokładnie widać jest sporo. Potem siedzimy chwilę w schronisku. Trasa od Krynicy zajęła nam około trzy godziny. Tutaj spędziliśmy w sumie kolejną. Wyruszyliśmy około 11:00, w tej chwili jest około 15:00.
Przy schronisku porzucamy szlak zielony i idziemy początkowo drogą dostawczą, a potem wzdłuż trasy narciarskiej na szczyt Jaworzyny Krynickiej (1114 m). Stąd widoki są jeszcze rozleglejsze, ale pogarszająca się pogoda i zbliżający powili, acz stale zmrok powodują, że tym razem z panoramami dajemy sobie spokój. Ścieżka jest dobrze ubita skuterami śnieżnymi i widać, że ostatnio ruch turystyczny zaczyna tutaj wzrastać. Od tej pory trasa jest dość monotonna, bez większych podejść, generalnie biegnie lasem. W okolicach Runka (1080 m) zapada zmrok. Chwilkę wcześniej dołączył się do nas szlak niebieski (ten sam, którym szliśmy rano z Krynicy na przeł. Krzyżową), ale po dwudziestu minutach odłącza się i biegnie w stronę Bacówki PTTK nad Wierchomlą. My natomiast idziemy stale dobrym tempem szlakiem czerwonym. Warto wspomnieć, że mniej więcej kilometr za szczytem Runka znajduje się dobrze utrzymana wiata turystyczna z ławkami i stołami, która stanowi doskonałe miejsce na odpoczynek. W lecie może służyć nawet za miejsce naszego noclegu.
Około 21:00 osiągamy schronisko. Przygotowujemy tradycyjnie wspólną kolację i dokonujemy szybkiego rozlokowania się po pokojach. Natomiast śpiewanie przy gitarce trwa gdzieś do pierwszej w nocy, natomiast humory psują się na chwilkę, gdy okazuje się, że mimo zmiany czasu na naszą niekorzyść o siódmej rano śniadanie ma być gotowe.
No i jakoś udało się wstać na tą siódmą, ale trzeba przyznać, że noc nieźle nas zahartowała.
O ósmej stoimy już przed schroniskiem. Ruszamy. Pierwsza panorama odsłania się na Wierchu nad Kamieniem (1084 m).
Kolejny postój wypadł na Hali Średniej (Barnowieckiej). Tym razem rozgryzaliśmy stronę północną, a było co, bo widoki od Gorców po Beskid Niski zdarzają się rzadko. Ale ta strona poszła nawet sprawnie. Następny postój będzie na szczycie Hali Pisanej. Idąc tam na chwilę ukazują się nam Tatry z dominującą od tej strony Łomnicą. W pewnym miejscu dołącza również szlak żółty z Frycowej, ale tylko po to, aby po dwudziestu minutach skręcił w lewo do Piwnicznej.
Na Hali Pisanej znów opowiadamy trochę o partyzantach i o synach hrabiego Adama Stadnickiego, m.in. o Józefie, ps. “Kazimierz”, który pomimo kalectwa po przebytej w dzieciństwie chorobie Heinego-Medina intensywnie zaangażował się w prace konspiracyjną. Na terenie gminy Nawojowa i Łabowa utworzył placówkę ZWZ-AK pod kryptonimem “Narcyz”, której był komendantem. Jednocześnie kierował komórką wywiadu w Komendzie Obwodu AK.
Dalej szlak do rozstaju pod Makowicą łagodnie opada, a my poruszamy się już całkiem dobrym tempem. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na ostatnią tego dnia panoramę, tym razem na pięknie wyglądające stąd Pasmo Radziejowej. Wygląda ono stąd potężnie i trzeba przyznać, że jak na beskidzkie warunki robi wrażenie. Dobrze widać Lubań, natomiast w oddali majaczy Turbacz.
Nazwa “rozstaj pod Makowicą” została tutaj wprowadzona przeze mnie i nie jest spotykana w przewodnikach ani na mapach. Chodzi tutaj o jedyne skrzyżowanie szlaków nieco na wschód od Makowicy nad Rytrem. Skrzyżowanie to nie jest na Makowicy, jak podają autorzy przewodników dla uproszczenia, a nazwę zapożyczyłem nieco z nazewnictwa babiogórskiego. Do szlaku czerwonego, którym cały czas podążamy dochodzą tutaj szlaki niebieski z Barcic oraz zielony z Nowego Sącza.
My natomiast cały czas podążamy szlakiem czerwonym i po około dwudziestu minutach dochodzimy w okolice prywatnego schroniska w przysiółku Cyrla nad Rytrem.
Jest ono prowadzone przez byłych dzierżawców Schroniska PTTK Hali Łabowskiej. Nieco poniżej schroniska opuszczamy szlak czerwony i dalej podążamy do Rytra szlakiem narciarskim, który biegnie przez przysiółek Makowica. Łączy się on ze szlakiem czerwonym w okolicy ruin zamku ryterskiego, jest nieco dłuższy, natomiast zejście jest o wiele bardziej łagodne. Zamek natomiast wybudowany został w XIV w. i mimo, iż do dzisiaj pozostały już tylko jego resztki wciąż ciekawie komponuje się z płynącym pod nim Popradem.
Około 15:30 jesteśmy w Rytrze. Nie udaje się nam załapać na pociąg, mimo, iż jesteśmy na czas. Bilety na express są zbyt drogie jak na studencką w większości kieszeń. Jedziemy busem do Nowego Sącza, skąd Szwagropolem udajemy się do Krakowa.
Pogoda
Klimat Beskidu Sądeckiego, a zwłaszcza opisywanej jego wschodniej części jest dość podobny do klimatu Beskidu Niskiego. Charakteryzuje się chłodną i deszczową wiosna oraz długą i słoneczną jesienią. Najwięcej opadów przypada na czerwiec i lipiec. Pokrywa śnieżna w wyższych partiach zalega aż do końca kwietnia, początków maja.
Ciekawym zjawiskiem są tzw. wiatry ryterskie. Dolina Popradu stanowi dogodną drogę dla powietrza pomiędzy nizinami polskimi, a wyżynami węgierskimi. Jest to zjawisko podobne do tego, które występuje w Beskidzie Niskim, a szybkość wiatru osiąga nawet 20 m/s.
Sprzęt
Wycieczka w Pasmo Jaworzyny Krynickiej, zwłaszcza w zimie, wymaga posiadania pełnego zestawu sprzętu beskidzkiego turysty. Po pierwsze należy mieć dobre, sprawdzone buty, kurtkę przeciwdeszczową oraz sweter lub polar. Do tego czapkę i rękawiczki (najlepiej po dwie pary).
Bezwzględnie należy posiadać przy sobie mapę tego terenu (polecam Compass), apteczkę, folię NRC, czołówkę. Dobrze mieć przewodnik (polecam “Beskid Sądecki dla prawdziwego turysty” Bogdana Mościckiego, wyd. Rewasz, choć według mnie wymaga on pewnych uzupełnień części opisowych), oraz kijki trekkingowe, ochraniacze na buty (w zimie raczej konieczne).
Ludzie
W lecie generalnie obszar Pasma Jaworzyny jest często odwiedzany przez turystów i można go porównać np. z zachodnią częścią Gorców. Oczywiście porównania takie nie mają dużego znaczenia i wiążą się z odpowiednim dniem, pogodą i okresem roku. W każdym bądź razie turystów spotyka się tutaj regularnie.
Inaczej jest w zimie, kiedy turystów jest niewielu, a szlaki często są nieprzetarte. Wtedy lepiej chodzić po tym terenie w większych, dobrze wyekwipowanych grupach. Oczywiście w rejonie ośrodków narciarskich na Jaworzynie Krynickiej czy w Wierchomli narciarzy jest sporo i tych miejsc za spokojne uznać wtedy nie można.
Koszty
Wyjazd w Pasmo Jaworzyny Krynickiej nie należy już do najtańszych, niemniej wciąż mieści się w rozsądnych granicach. Dojazd z Krakowa do Krynicy to koszt ok. 15-20 złotych, również za nocleg na Łabowskiej zapłacimy w tych granicach. Doliczając do tego koszt prowiantu dwudniowa wycieczka w ten rejon kosztuje około 75 złotych.
Mnie autobus z Krakowa kosztował 14,45 zł (bilet studencki), nocleg 12 zł (grupa zorganizowana), droga powrotna 13,70 zł a prowiant ok. 15 zł. W sumie wychodzi więc około 60 złotych.
Zakończenie
Bez wątpienia Pasmo Jaworzyny Krynickiej należy uznać za ciekawe turystycznie i bardzo widokowe. Można tu zaplanować szereg różnych wycieczek turystycznych, a kilka obiektów noclegowych pozwala na tworzenie różnych wariantów przejść. Oferuje ono możliwość turystyki zarówno dla wprawnych turystów, jak i dla osób starszych, mogących korzystać z kolejki na Jaworzynę Krynicką.