Tatry Zachodnie, Dolina Chochołowska – Grześ – Wołowiec
Wędrówkę zaczynamy na Siwej Polanie u wylotu Doliny Chochołowskiej. Docieramy na nią busem z Zakopanego (około 5 zł – odjazd z naprzeciwka dworca PKS, w wakacje również można dojechać PKS-em). Stąd już pieszo podążamy asfaltową drogą w głąb doliny.

Grześ (Wikipedia)
Aby zaoszczędzić czasu, możemy podjechać „ciuchcią” (3 zł) do Polany Huciska. Wędrujemy środkiem Siwej Polany, na której wiosną można podziwiać kobierce krokusów. Po lewej stronie, w głębi polany, mijamy kapliczkę upamiętniającą lądowanie w tym miejscu papieskiego śmigłowca w 1983 roku. Za polaną dolina zwęża się, a stoki stają się coraz bardziej strome. Wzdłuż drogi, po prawej stronie towarzyszy nam Potok Chochołowski, nad którym, poprzez drzewa można podziwiać Siwiańskie Turnie. Po około 40 minutach od Siwej Polany docieramy do Polany Huciska, gdzie jeszcze kilka lat temu można było dojechać komunikacją autobusową. Tutaj też „ciuchcia” kończy swoja trasę, a dalej trzeba iść już pieszo drogą gruntową. Po kilku minutach marszu; tuż przed pierwszym, betonowym mostem nad potokiem przecinającym drogę; warto skręcić w lewo i ścieżką idącą tuż pod skałami przejść 50 metrów, aby zobaczyć jedno z największych wywierzysk w Tatrach Polskich. Wracamy na drogę i nią dalej pniemy się na południe. W prawo odchodzi Ścieżka nad Reglami (czarny) wyznaczona przez Józefa Openheima w latach międzywojennych. Coraz częściej towarzyszą nam skalne zbocza. Dolina zwęża się coraz bardziej. Po prawej stronie mijamy leśniczówkę TPN, dawne schronisko Państwa Blaszyńskich; a chwilę później po prawej odgałęzienie szlaków na Przełęcz Iwaniacką (żółty) i do Doliny Starej Roboty (czarny). Teraz droga nabiera stromizny. Po prawej stronie, głęboko pod nami piętrzą się kaskady Chochołowskiego Potoku. Droga w końcu się wypłaszcza i skręca w prawo (w lewo odchodzi czerwony szlak na Trzydniowiański Wierch).
Polana Chochołowska
Przechodzimy przez most na potoku i w kilka minut stajemy na skraju Polany Chochołowskiej. Otwiera się panorama na Grzesia, Długi Upłaz i Wołowiec. Na samej polanie widać kilkanaście szałasów pasterskich, obecnie zabytków architektury budownictwa drewnianego, używanych tylko sporadycznie przy kulturowym wypasie owiec. W jednym z szałasów można nabyć od górala oscypki, bunc i żentycę.
W czasie papieskiej wizyty w 1983 roku w Dolinie Chochołowskiej, Jan Paweł II wstąpił do szałasu górala (Andrzeja Gali Zięby z Witowa) z pozdrowieniem. Rozmawiali przez chwilę o trudach pasterstwa. Na pytanie Papieża, jak długo gazduje, góral odpowiedział, że od wielu lat, a ten juhas to dopiero od wczoraj, i wskazał na przebranego za górala funkcjonariusza ówczesnej Służby Bezpieczeństwa.
Polana słynie z przepięknych widoków na rozkwitnięte na wiosnę krokusy. W górze, po prawej stronie wznoszą się, wydawałoby się monolityczne Mnichy Chochołowskie, a za nami wyłania się potężna sylwetka Kominiarskiego Wierchu. W końcu dochodzimy do schroniska PTTK (od Siwej Polany około 1,5 h). Stąd udajemy się szlakiem żółtym w kierunku zachodnim. Z początku pniemy się stromo pod górę, wzdłuż potoku mijając po lewej stronie ujęcia wody pitnej dla schroniska. Po 15-20 minutach szlak skręca w lewo i od tej pory trawersuje zbocza Grzesia dwoma zakosami. Tuż przed przełęczą szlak znowu pnie się wprost do góry, aż w końcu osiąga grzbiet graniczny. Teraz skręcamy w lewo i wędrujemy wzdłuż granicy państwa za szlakami żółtym i niebieskim, pośród kęp kosodrzewiny.
Grześ (1653 m n.p.m.)
Po 20 minutach (od schroniska 1,5 h) osiągamy szczyt Grzesia 1653 m n.p.m. Ze szczytu rozlega się bardzo ładna panorama na otoczenie Doliny Chochołowskiej, Rohackiej i Koscieliskiej, Tatry Wysokie, jak również najwyższe wzniesienia Beskidu Wysokiego (Pilsko, Babia Góra).
W latach 80., kiedy to w krajach byłego bloku socjalistycznego była zakazana propaganda religijna; pod przewodnictwem ks. Szczepana Gacka z Gliczarowa Górnego, grupy „pielgrzymów” wynosiły na Grzesia modlitewniki, książki religijne, różańce, itp. przeznaczone dla wiernych z Czechosłowacji. Na szczycie w kosówce były one skrzętnie ukrywane, a następnie odbierane przez grupę z zagranicy. W sumie „przerzucono” przez granicę kilka ton darów z Watykanu. Aby upamiętnić tę akcję Słowacy wystawili na szczycie krzyż wotywny.
Z Grzesia kierujemy się wprost na południe. Z początku schodzimy na przełęcz, po czym wznosimy się łagodnym grzbietem Długiego Upłazu ku oddalonemu o godzinę drogi Rakoniowi 1877 m n.p.m. Na szczyt, od strony słowackiej dochodzi żółty szlak z Doliny Rohackiej. Ze szczytu bardzo dobrze widać słowackie Rohackie Stawy. Osoby o sokolim wzroku kierując swój wzrok na zachód, mogą dojrzeć ośrodek narciarski popularnie u nas zwany „Rohacze”. Jednak oprócz tego, że Rohacze i ośrodek leżą w Dolinie Rohackiej, nie mają nic ze sobą wspólnego. Ośrodek bowiem leży w dolinie po szczytem Salatyn, znanym dla polskich turystów z głośnej akcji ratowników TOPR w czasie II Wojny Światowej po rannych partyzantów radzieckich i słowackich. Ze szczytu obniżamy się nieznacznie na przełęcz, aby po chwili rozpocząć mozolne, ostre podejście na Wołowiec 2064 m n.p.m. Wspinamy się kamienistą ścieżką, która kilkunastoma zakosami wyprowadza nas w 45 minut na szczyt.
Wołowiec 2064 m n.p.m.
Panorama ze szczytu należy do najpiękniejszych i okazałych w całych Tatrach. Oprócz już wymienionych wcześniej grup górskich, można zobaczyć Niskie Tatry z Kralową Halą, Dumbierem i Chopokiem; Choczańskie Wierchy z Wielkim Choczem oraz Fatrę. Oczywiście na pierwszym planie królują Rohacze Płaczliwy i Ostry, Jarząbczy Wierch i Raczkowa Czuba.
Powrót
Ze szczytu wracamy na przełęcz pomiędzy Wołowcem i Rakoniem. Stąd kierujemy się w prawo szlakiem zielonym wprost do Doliny Wyżnej Chochołowskiej. Należy zwrócić szczególną uwagę w przypadku zalegania pod przełęczą płatów śniegu. Należy wtedy zacząć schodzenie kilkadziesiąt metrów wcześniej, trawersując w niewielkie zakosy stoki Wołowca. Dalszą drogę pokonujemy wygodnym, kamiennym chodnikiem wśród kosówki sukcesywnie się obniżając. Po pokonaniu wyraźnej skarpy, w wędrówce będzie nam towarzyszyć po prawej stronie potok, którego szum doprowadzi nas do samego schroniska na Polanie Chochołowskiej. Szlak ostatecznie traci swój spadek i prowadzi płasko przez las jodłowy. Po prawej stronie gdzieniegdzie widać równoległą drogę gruntową prowadzącą do Doliny Jarząbczej. Po 2 godzinach docieramy do drogi prowadzącej do schroniska, do którego dochodzimy w 2 minuty.